Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: Jak wybrać psychoterapeutę? Kilka nieprawomyślnych sugestii, kogo unikać

Autor: Pannatulipanna   Data: 2013-07-08, 10:16:56               

Szanowny Autorze,
Ciekawa jestem jak Autor zaczynał swoją praktykę lub jak sobie wyobraża, że miałby ją zacząć. Ja włąśnie jestem taką 27-letnią dziewczyną, prowadzącą terapię poznawczo-behawioralną i kompletnie nie rozumiem dlaczego ktoś miałby mnie unikać. Owszem, w pracy z pacjentami korzystam z notatek zrobionych na kursie psychoterapii (po to je chyba robię, żeby z nich korzystać, tak?) - czteroletnim i atestowanym przez PTPPB, prowadzonym przez najlpeszych specjalistów - praktyków, nie tylko polskich ale także zagranicznych jak Eduardo Keegan. Na kurs chodzi się po to, by się uczyć i z tej nauki korzystać w pracy, bowiem czynniki leczące w psychoterapii, o jakich pisał Czabała to jedno, ale trzeba wiedzieć co się robi z pacjentem i po co. Korzystam także z podręczników i superwizji, prowadzonej przez certyfikowanego superwizora mojego nurtu oraz wiedzy i porad kolegów i koleżanek po fachu. Może nie jestem doświadczonym terapeutą, ale to nie znaczy, że jestem złym terapeutą. Wybrałam nurt poznawczo-behawioralny ze względu na jego skuteczność potwierdzoną badaniami naukowymi (tak - skuteczność terapii trzeba badać naukowo i w żadnym wypadku nie wyklucza to indywidualnego podejścia do pacjenta, a nurty, którymi Pan się zajmuje nieszczególnie przejmują się takimi bzdetami jak badania nad skutecznością, lub też mają milion wymówek w tej kwestii) i jego zgodność z moimi osobistymi przekonaniami na temat podejścia do człowieka. Jak Pana zdaniem doświadczeni terapeuci stali się doświadczeni? Każdy z nich kiedyś był niedoświadczony. Grunt to być zaanagażowanym w to co się robi, empatycznym w stosunku do pacjenta i korzystać z wiedzy mądrzejszych i - oczywiście - bardziej doświadczonych od siebie oraz pokornym. Co do psychiatrów prowadzących terapię - szczerze mówiąc, przydałoby się, żeby psychiatrzy trochę więcej ze swoimi pacjentami rozmawiali w tym kraju. Jak słyszę kolejną opowieść o bezdusznym, lekceważącym podejściu do pacjenta, zakończonym wypisaniem lub zmianą leku (oczywiście bez zbędnego wyjaśnienia po co i dlaczego akurat to), to mi się włos jeży na głowie. Jeśli psychiatra ma na tyle motywacji, żeby przejść jeszcze dodatkowo 4-letni kurs psychoterapii, to dla mnie świadczy to bardziej o zaangażowaniu w specjalizację, którą wybrał - w przeciwieństwie do rzeszy psychiatrów, którzy trafili na tę właśnie rezydenturę, bo na wymarzoną zabrakło im punktów. Tak na marginesie - zdanie wyjęte z Pańskiego samoopisu: "Byłem bardzo zaangażowany i, o dziwo, pomogłem czternastolatce, która cierpiała na konwersyjne zaburzenia chodu." pozostawię bez komentarza w kwestii wypowiadania się o poczuciu omnipotencji. Co do ostatniego punktu to w ogóle się się nie wypowiadam, bo jest skrajnie krzywdzący dla bardzo wielu osób, które pracują na NFZ i dają z siebie wiele. Być może fakt, że w Polsce terapia często ciągnie się latami i sprowadza do pogaduszek z wciskaniem pacjentowi interpretacji terapeuty nie jest bynajmniej winą sposobu finansowania terapii. Nastęnym razem, kiedy pokusi się Pan o podobny artukuł, proszę jaśniej i bardziej merytorycznie uzasadniać swoje tezy, bo to co Pan tutaj popełnił nie jest szczególnie wartościowe dla osoby, która szuka rzetelnych informacji.

Na koniec zostawiam najlepszy smaczek: osoba wzorująca się na Bercie Hellingerze wypowiada się na temat "do jakiego terapeuty nie chodzić" :). Brawo, brawo. Pozdrawiam.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku