Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: re

Autor: stokrotkaa   Data: 2013-05-08, 20:02:17               

Troche zaluje, ze akurat wtedy na te terapie nie trafilam, bo czulam ze to byl odpowiedni moment. Nigdy wczesniej sie tak zle nie czulam jak wtedy. Dokladnie czulam ze stoje pod sciana! Nie chcialo mi sie zyc..... Czuje czasem jakbym tu na ten padol ziemski trafila za kare... Zycie jakims teatrem jest w ktorym w kolko zmieniamy maski, stroje, ludzie sa dla siebie czesto podli, nie szanuja zycia wszelkiego.... Czasem sie zastanawiam, dobry Boze co to ma byc? Czy aby na pewno o to Ci chodzilo? A za jakis czas godze sie z tym wszystkim , robie co moge czyli zyje jak umiem najlepiej, wyciszam sie, zyje tu i teraz, i chwytam te chwile szczescia widzac ptaka na galezi w ogrodzie swiergolacego, usmiech dziecka, kwiat czy dostrzegam w ludziach dobro, drobne gesty - to wzrusza mnie najbardziej. Kiedys myslalam, ze to depresja, bo wg. mnie samej mam do niej sklonnosci, ale lekarze to wykluczaja....

Musze chyba dodac istotna informacje skoro i tak naprodukowalam sie tak mocno w tym watku: spedzilam kilka lat za granica, psychicznie strasznie ciezko mi bylo (prawdziwa szkola zycia), bo jestem nadrazliwa. Niby sobie poradzilam - niby - pierwszy rok byl tak ciezki, ze nawet plakac nie moglam, bo lzy nie chcialy leciec.... Myslalam, ze nagle wyzdrowialam, bo zawsze ze zdrowiem bylo u mnie na bakier, a tu nagle przestalam cokolwiek czuc (stres byl tak duzy)!!!! Poszlam tam do lekarza, myslal,ze to depresja, ale moj organizm leki odrzucil , bo oczy mialam jak piec zloty 24h/dobe niczym jakis lunatyk..... Jakos sobie poradzilam.... Po kilku latach, jak nabralam wzglednego poczucia bezpiecznestwa.... skumulowany w ciele stres dal o sobie znac - bardzo sie rozchorowalam. Musialam wracac do Polski natychmiast. Strasznie przezylam ten powrot, bo najtrudniejszy okres na emigracji mialam juz za soba i mialam plany co dalej - choroba wszystko pogrzebala. W Polsce jestem od kilku lat, dlugo bardzo do siebie dochodzilam, nie potrafie sie teraz troche odnalezc. Czuje sie na wpol martwa. Widze jak daleko jestesmy mentalnie za "cywilizowanymi" krajami zwlaszcza jesli chodzi o kulture pracy, kluture zewnetrzna bycia. Cala sytuacja ekonomiczna niestabilna, chaos, doprowadza mnie do bialej goraczki. Sam pospiech i agresja, ktora sie wyczuwa w Polsce juz na lotniksu jak sie tu laduje po kilkuletniej nieobecnosci w kraju jest niebywale silna! To niesamowite doswiadcznie, ale in minus oczywiscie! Nawet jak jade tutaj samochodem to widze ile jest we mnie agresji w porownaniu z Anglia.

No i historia zatoczyla kolo.... znowu pewnie bede zmuszona opuscic Polske. Z jednej strony sie ciesze, z drugiej niekoniecznie (boje sie powtorki z rozrywki ze zdrowiem - bo wtedy wroce chyba w trumnie). To dodatkowo komplikuje sprawe terapii, choc jestem sklonna zostac tutaj i chodzic na terapie i pracowac tutaj. Tylko ta decyzja i niestety brak pracy. Probowalam terapii za granica, ale jednak jest o wiele bardziej skuteczna w jezyku ojczystym, choc z porozumiewaniem sie z terapeuta w jez. obcym nie mialam problemow. Samo przezywanie jednak jest tak silnie skorelowane z dzwiekiem, melodyka jezyka, ktory znamy juz od czasu pobytu w lonie matki, ze jestem pewna, ze taka terapie najskuteczniej przechodzi sie w we wlasnym jezyku. To tyle... powynurzalam sie troche, ale w sumie, jestem tu na chwile pewnie...

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku