Artykuł

Damian Janus

Damian Janus

Jak wybrać psychoterapeutę? Kilka nieprawomyślnych sugestii, kogo unikać


Słyszy się nieraz różnorakie opinie o psychoterapii, zarówno jako takiej, jak i o jej poszczególnych nurtach. Funkcjonują także pewne powszechne mniemania na temat psychiatrii, sensu chodzenia do psychologów itp. Ten krótki tekst jest efektem mojego przekonania, że mógłbym tu coś doradzić. Oczywiście i ja nie mogę uniknąć zarzutu, że to, co powiem, jest stronnicze. Cóż, niech wobec tego przynajmniej moje porady dołączą do innych stwierdzeń i staną się kolejnym przyczynkiem do podjęcia przez poszukujących pomocy właściwej decyzji. Dla krótkości i zwięzłości "ostrzeżenia" podaję w dobitnej formie, unikając koniecznych w innym teksie zwrotów typu: "tak, ale", "oczywiście są wśród nich i dobrzy...", "nie możemy generalizować, ale...". Tak więc z góry przepraszam tych, których mógłbym urazić - jeśli poniższe punkty Was nie dotyczą, po prostu nie jest to o Was. Należy także pamiętać, że chodzi o warunki polskie.

Jeśli więc szukacie pomocy lub dróg rozwoju w obszarze szeroko rozumianej pomocy psychologicznej i psychoterapii - zapamiętajcie sobie poniższych 13 czerwonych lampek:

  • Unikajcie profesorów! Profesorowie zajmujący się psychoterapią nie mają na ogół najwyższych kwalifikacji. Kim jest profesor? To oczywiście po pierwsze osoba, która wybrała tzw. karierę uniwersytecką, czyli postanowiła przejść przez szczeble pewnej sformalizowanej hierarchii i oderwać się od życia, po drugie zajmująca się jakimś wycinkiem akademickiej nauki, który wnosi nic lub prawie nic do sfery pracy z ludźmi. Profesorowie na ogół nie przeszli pełnych cykli szkolenia psychoterapeutycznego. To oni od początku "szkolili" innych, bo za ich mentorów sami się ogłosili. Obecnie nie mają też możliwości doszkalać się, ani brać udziału w superwizji, czy własnej psychoterapii, gdyż ich formalna pozycja "gwiazd" blokuje ich samych, jak i tych, którzy mogliby z nimi pracować.

  • Unikajcie psychiatrów wypisujących wam zarówno leki, jak i robiących "psychoterapię". To ludzie ukąszeni przez pragnienie omnipotencji, choć praktyka pokazuje, że niezastąpionym nauczycielem psychoterapeuty jest powtarzające się od czasu do czasu poczucie niemocy (co nie oznacza, że praca z danym pacjentem nie będzie miała sensu!). Nie wystarcza im być "biologicznymi" psychiatrami, mają bardziej "humanistyczne" cele, dlatego chcą też z wami rozmawiać. A że lubią trzymać fason, nieodmiennie nazywają to "psychoterapią".

  • Unikajcie (jeśli macie problemy, a nie chodzi wam o coaching) ludzi nienagannie ubranych, starannie uśmiechniętych, roztaczających przed wami wizje pomyślności. Oni naprawdę mają inne cele niż "użeranie się" z wami.

  • Dajcie sobie spokój (chyba, że idzie wam o rentę) z ludźmi nękającymi was godzinami wypełnianiem kwestionariuszy. Wierzcie lub nie, ale poza ewentualnym przypomnieniem sobie ortografii niewiele z tego dla was wyniknie.

  • Unikajcie dwudziestosześcioletnich dziewczyn "prowadzących terapię poznawczo-behawioralną". Ich doświadczenie terapeutyczne sprowadza się do starannych (słowo w słowo!) notatek z wykładów na kursie psychoterapii, a znajomość ludzkiego "behawioru" do sztuki makijażu i demakijażu. Zresztą unikajcie także tych od "psychoterapii psychodynamicznej" - będą na siłę interpretować nieświadome pobudki waszego spóźnienia się na sesję lub założenia nowych butów, ale same nie bardzo wiedzą, jak miało by to wam pomóc.

  • Unikajcie ludzi z pierwszych stron gazet, "sław". Bycie celebrytą i wszędobylskim bywalcem jest nie do pogodzenia z pokorą, jakiej wymagają zmagania z ludzkimi problemami.

  • Unikajcie tych zbyt "naukowych", tych których metody mają "ściśle naukowe podstawy" - w pracy z ludźmi nie ma takich metod, a te którym taką naukowość udało się osiągnąć, mogą być co najwyżej tak "ścisłe", że aż duszące.

  • Unikajcie tych, którzy wydają się wam naprawdę dziwni. Mają cały pokój w aniołach ("te inteligentne energie zsyłają na nas swoje łaski"), wszystkie przedmioty fioletowe ("działa kojąco na psychikę") lub mówią w taki sposób, że na pięć losowo wybranych zdań nie rozumiecie co najmniej dwóch.

  • Unikajcie tych, którzy siedzą za wielkim, stylowym biurkiem - są oni kilometry od waszych przyziemnych spraw. Także tych, którzy w rozmowie z wami popijają dobrą kawę (jeśli i was poczęstują, a będzie jeszcze ciepła - możecie się ewentualnie zastanowić). Unikajcie też "świetnych gawędziarzy", którzy będą raczyć was anegdotami z własnego życia lub żartami (nawet, jeśli są one bez zarostu).

  • Unikajcie także tych, którzy co najmniej dwa razy pod rząd nie przyjęli was punktualnie o tej godzinie, na którą byliście umówieni (możecie im dać margines tolerancji do 5 min. Ale tylko te dwa razy!).

  • Unikajcie pań, u których sumaryczna liczba bransolet, korali i innych zawieszek na kończynach lub szyi jest równa lub większa od 5. Szczególnie wtedy, gdy czujecie w pobliżu zapach kadzidła i moc kryształu.

  • Unikajcie "seksuologów" mówiących łamiącym się lub nieco chrapliwym głosem (będziecie to mogli dobrze wychwycić, gdyż będą blisko) albo używających słów "pipka", czy "siurasek".

  • Unikajcie wszelkich "psychoterapii" finansowanych przez NFZ, a polegających na comiesięcznych lub nieco częstszych pogaduszkach, szczególnie tych, które odbywają się nieregularnie i zaczynają od słów "I co tam u pana/pani się działo?".

Bynajmniej nie musicie unikać wszelkich terapii uznanych za niekonwencjonalne, czy niezwykłe. Możecie odnieść korzyść zarówno z regresji hipnotycznej, ustawień Hellingera, bioenergoterapii i wielu innych metod (za to raczej unikajcie tych, którzy bezbłędnie wiedzą, że pewne terapie nie mają sensu). Patrzcie jednak, kto siedzi pod szyldem. Pozwodzenia!







Opublikowano: 2013-04-20



Oceń artykuł:


Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu