Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: Koncepcja neurotyzmu wg annabellee5...........

Autor: annabellee5   Data: 2015-01-19, 00:20:28               

Dziękuję i fajny komentarz
Ja mam takie wrażenie, że ten obraz postrzegania świata przez neurotyka jest trochę stworzony przez pryzmat nieneurotyka, kiedy się np. ludzie ze sobą kłócą to często zniekształcają obraz siebie nawzajem mówiąc: "Bo ty zawsze...", "Bo ty uważasz mnie za idiotę...", "Bo ty jesteś idiotą...", jak dla mnie ten artykuł ma w sobie właśnie cechy takiego głosu w kłótni, neurotyk jest tu chyba przedstawiony jako taki debil czy człowiek, który ma zawsze złe intencje. A ja nie utożsamiam neurotyzmu z bezdusznością ani debilizmem. Uważam też, że moje życie ma sens mimo że odnajduję się w takiej osobowości, wiele oskarżeń wysuniętych przez autora artykułu wysuwali już wobec mnie inni ludzie itp., a jakoś mam poczucie sensu i nie czuję się winna za to, że mam poczucie sensu, choć teoretycznie powinnam uznać, że jestem pusta i nic sobą nie reprezentuję.
Co do materiału na szczęśliwego człowieka, o którym mówił użytkownik felka4: możliwe, że w państwie totalitarnym, takim idealnie totalitarnym gdzie nie trzeba by już było zamordyzmu (pozornie czyni to ten ustrój dobrym), bo władza rozciągnęłaby się także nad myślami wszystkich pojedynczych ludzi, ludzie byliby szczęśliwi. Tylko że co to za szczęście taka wegetacja, uśpienie, narkotyk. Tu też: neurotycy często się narkotyzują, ale dlaczego bycie w stanie totalnego pokonania przez narkotyczność byłoby lepsze? Na tej samej zasadzie dlaczego człowiek sam dla siebie ma być takim totalitarnym Wielkim Bratem jeżeli czuje że to co myśli ma wartość, ale będzie to w sobie zwalczał? Na tym przykładzie pokazałabym skądinąd jak sprawy prywatne mogą się splatać ze sprawami ogólniejszymi i jaka wielopłaszczyznowa może być zostawiona przez kogoś spuścizna literacka. A jeśli nie stanie się sławny to co, raz że sławni tworzyli również dla tych nie sławnych czy też nic nie tworzących ale uwielbiających odbierać sztukę, dobrze że zdarzy się raz po raz taki stuprocentowy odbiorca, po drugie: przynajmniej pozostał wierny temu co uważał.
A w psychoanalizie widzę też pewną manipulację, bo np. jak się mimo wszystko w pewnym sensie cieszę, upajam tym jak jest to niby jest źle. Natomiast gdyby było inaczej to wtedy wg. terapeuty właśnie mam znajdować w tym co mam coś dobrego. Normalna rzecz, że często w gruncie rzeczy cieszymy się w dużej mierze z takich doświadczeń jakie mamy, ale że nie, nie wolno, bo to jest apoteoza bólu, a ona jest potwornym grzechem.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku