Artykuł

Marcin Gonera

Marcin Gonera

Czy współczesna sztuka może wychowywać?


    Sztuka, która z odtwarzania namiętności przechodzi do opisu nałogów – upada.
    Marie von Ebner-Eschenbach

Sztukę najprościej zdefiniować można jako twórczość artystyczną obejmującą dzieła z zakresu malarstwa, architektury, rzeźby, muzyki i literatury, odpowiadające wymaganiom estetyki, odznaczające się pięknem i harmonią, ale także jako czynność będąca wyrazem jakiejś zręczności. W starożytności podkreślano wspólne korzenie działalności artystycznej i technicznej, gdyż sztuka była utożsamiana z umiejętnością wytwarzania pewnych przedmiotów wedle określonych reguł. Dopiero renesans oddzielił ją od rzemiosła, zaznaczając, iż w sztuce oprócz wiedzy i sprawności potrzebny jest talent.

Z pojęciem sztuki wiąże się nierozerwalnie pojęcie piękna, które jest określane jako cecha bytu wyrażająca harmonię i proporcję. Starożytni Grecy łączyli piękno z doskonałością, twierdząc, że w procesie jego kreacji i recepcji, ważną rolę odgrywa zdolność wiernego wyrażenia przedstawianej rzeczywistości. Tymczasem analizując współczesne wytwory artystyczne można dojść do wniosku, że popularni artyści wykazują skłonności do stopniowego lub nawet całkowitego zerwania z ideą piękna.

Zdaniem Bogdana Suchodolskiego dzisiejsza sztuka jest „zjawiskiem autonomiczny, nie wymagającym odwoływania się do niczego innego poza samym dziełem: obraz zrywa z zasadą podobieństwa, muzyka odrzuca harmonię i melodyjność, literatura neguje zasadę psychologizmu...”. W wyniku tego przestaje ona pełnić funkcje wychowawcze, stając się jedynie środkiem do zapewnienia ludziom rozrywki i najprostszej przyjemności.

Przyczyną pauperyzacji współczesnej sztuki jest m.in. niewłaściwe podejście do wartości i zadań człowieka jako osoby. W starożytności każda działalność życia publicznego, musiała być społecznie użyteczna, starając się rozwijać potencjał ludzki. Natomiast sukces artystów takich jak Doda pokazuje, że celem niektórych artystów jest jedynie wzbudzić u widzów jak najwięcej emocji.

Istotną, acz niekorzystną cechą sztuki popularnej, jest to, że nie posiada ona zdolności sugestywnych, nie wywołuje u widzów daleko sięgających reakcji. Istnieje przekonanie, że film albo piosenka mają albo cieszyć albo smucić. Jednak jak pisał Roman Brandstaetter „zwróć uwagę na to, co autor w nim ujawnia [w utworze], jak i na to, co pragnie przed czytelnikiem ukryć. Dopiero to ujawnione i to ukryte stanowi razem o wartości dzieła” („O sztuce czytania”).

Owszem, sztuka starożytna także starała się wywołać u publiczności emocje, gdyż jest to nieodłączny jej element, ale uczucia były tam niejako podporządkowane kryterium pożytku społecznego. Bez swoistej wewnętrznej dyscypliny, sztuka staje się bowiem jedynie miłą i banalną rozrywką, ponieważ najłatwiej wywołać u widzów emocje najprostsze, nie wymagające głębszego zastanowienia.

Być może inną przyczyną tej smutnej rzeczywistości jest kondycja całej cywilizacji, która – zdaniem Jacka Kuronia – znajduje się w stanie przejściowym między epoką przemysłową a epoką informatyczną. Atmosfera dzikości i zagubienia, która panuje w polityce, życiu społecznym i kulturze, jest wynikiem tego, że stare struktury społeczne nie do końca upadły, a nowe nie zdążyły się jeszcze w pełni wykształcić.

Czy współczesna sztuka posiada zatem możliwości pedagogiczne?

Spełnia ona z pewnością pewne funkcje komunikacyjne – muzyka, komiksy, film są popularne wśród młodzieży, stając się dzięki temu płaszczyzną porozumienia. Można mieć jednak zastrzeżenia do samej ich jakości oraz do tego, że poprzez swoją płytkość nie stanowią impulsu do prowadzenia merytorycznego, przyjaznego dialogu. O ile sztuka dawniejsza była środkiem do wrastania we własną społeczność, o tyle ta teraźniejsza neguje duchowy związek z przodkami, pogłębiając ponadto przepaść dzielącą młodzież od pokolenia rodziców i dziadków.

Nie znaczy to bynajmniej, że dzisiejsza literatura, teatr, muzyka, malarstwo, nie wywierają żadnego pozytywnego wpływu na ludzi. Pewna generalizacja, jakiej dokonałem, jest spowodowana tabloizacją przestrzeni publicznej i skłonnością mediów także poważnych do krytycznej analizy rzeczywistości, która powoduje, że częściej mówi się o rzeczach tandetnych i głupich, niż o ambitnych, a przez to niełatwych w odbiorze dziełach sztuki. A niewątpliwie, dzieł pięknych i wybitnych oraz odbiorców, którzy się nimi cieszą, jest bardzo wiele.

Bibliografia


  • Koniec epoki kompromisu, J. Kuroń „Rzeczpospolita” 2004, nr 32.
  • Nasza współczesność a wychowanie, B. Suchodolski, I. Wojnar, Warszawa 1972.
  • Pedagogika, M. Godlewski, S. Krawcewicz, T. Wujek, Warszawa 1975.
  • Romana Brandstaettera Jezus odnaleziony w kulturze, P. Kochaniewicz, [w:] Zeszyty Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 2001, nr 173-174.
  • Słownik wyrazów obcych, J. Tokarski (red.), Warszawa 1971.
  • Wprowadzenie do pedagogiki chrześcijańskiej, R. Rybicki, Częstochowa 1997.




Opublikowano: 2009-01-11



Oceń artykuł:


Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu