Porady psychologiczne

Jak pomóc zazdrosnemu chłopakowi?

Jestem studentką, w związku od 10 miesięcy, jest to krótki staż, ale bardzo męczący. Mój partner na początku związku wymagał, bym zerwała kontakty ze wszystkimi kolegami (jego zazdrość), bym o wszystkim mu mówiła i pytała (o to czy mogę odebrać telefon, odpisać na smsa, iść do sklepu itp.).

Byłam zauroczona nim i zgodziłam się sądząc, że to tylko tak powiedziane, a nie, że na poważnie traktowane. Niestety było na poważnie traktowane. Wtedy również prosił, bym obiecała mu, że nigdzie bez niego nie wyjadę (nie wzięłam pod uwagę wyjazdów rodzinnych np. na majówkę) o niego ostatnio strasznie się pokłóciliśmy. Cały swój wolny czas poświęcałam jemu. W domu byłam jedynie tyle co spać, zjeść i wyjść, nawet nie miałam czasu dla rodziny, bo on chciał go jak najwięcej.

Przez pół roku związek był piękny, potem on przypadkiem zobaczył w moim telefonie ze pisałam smsy z kolegami ze studiów o egzaminach, sprawach uczelnianych, a jemu o tym nie powiedziałam. Uznał, że przez to go zdradzam, że to zdrada mojej obietnicy, że go okłamywałam. Od tamtego czasu wszystko się popsuło przez 5 miesięcy jest strasznie.

On ma nerwicę, refluksy żołądkowe, kiedyś na jego rękach prawie umarła mu dziewczyna bo popadła w anemie on odratował jej życie i to jemu strasznie siadło na psychikę. Wiadomo uraz gdzieś zostaje.

W tym momencie on mnie męczy psychicznie. Jestem na tyle już wykończona ciągłymi kłótniami o błahe powody, najczęściej wg. niego że mówię złym tonem (a mówię spokojnie, nie krzyczę, tyle że nie dość czule) jemu taki ton nie pasuje i o to są kłótnie. Wmawia mi że krzyczę na niego, gdy podniosę czasem ton. Wydziela mi czas rozmowy z rodzicami, niekiedy zabrania do nich oddzwonić, bo przez to się stresuje że nie ma ze mną kontaktu. Najchętniej by miał ze mną kontakt 24h/7 cały czas na linii na telefonie, bo smsy niekiedy to jemu za mało. Nawet na przerwach na uczelni musze do niego dzwonić i całą przerwę z nim spędzać, bym z nikim innym nie rozmawiała. Gdy się sprzeciwię grozi, że zrobi sobie krzywdę, ze będę się szmacić, itp.

Przed majówką rozmawiałam z nim o wyjeździe rodzinnym (od lat z rodzicami na tydzień za granicę jeździmy) on tego nie potrafił zrozumieć. Kazał mi wybrać między rodziną lub nim. Podejmowałam rożne wybory, gdy wybierałam rodzinę, zaczynał się ciąć, bić, wpadać w szał, prosił, błagał, bym została, że on sam sobie nie poradzi, że zrobi sobie krzywdę.

Wcześniej rozmawiałam o tym jeszcze z jego rodzicami. Przedstawiłam sytuacje że każe mi zostać, że nie mam jechać z rodzicami, bo popełni samobójstwo. Oni po rozmowie nie zrobili dosłownie nic, powiedzieli jemu, że jak będzie miał problem, to ma im powiedzieć, to pomogą mu.

Gdy wyjechałam, dzwonił do mojego brata i do moich rodziców, bo oni mieli roaming. Znalazłam wf-fi i wypisywał cały czas emaile do mnie, że mam wrócić, ze mam być z nim w ciągłym kontakcie, że przeze mnie się pociął, że ma po 20 cięć na nogach i rękach. Że mam jemu poświęcić więcej czasu, ze to moja wina jeśli jemu coś się stanie, ze ja tam tylko się k.... Nie chciał mnie w ogóle słuchać.

Wróciłam w czwartek wieczorem i od razu do niego poszłam. Przesiedziałam u niego do niedzieli do 13 bo wtedy musiałam zebrać się na pociąg do miasta, gdzie studiuje. Od momentu jak poszłam do niego do domu (czwartek wieczorem) z rodzicami rozmawiałam może z godzinę do niedzieli. Nie chciał bym dzwoniła, mówił, że teraz jemu mam pomóc, mam przy nim być.

Nawet na urodziny brata nie mogłam iść, bo powiedział ze wszędzie chodzimy razem, tak jak sobie obiecaliśmy, a on tam nie jest w stanie iść. Z powodu cięć, jakie sobie zrobił, pobił się po płucach - ma problemy z oddychaniem, skatował nogę, na która kuleje do tej pory, jest cały obolały. I mimo, że te parę dni byłam przy nim, dużo się kłóciliśmy. Nieraz chciałam wzywać pogotowie, bałam się i o niego i o siebie. Nie raz wyszłam z domu to mówił, że jak nie wrócę szybko to powiesi się, ze połamie sobie kręgi, że zobaczę go w trumnie następnym razem.. i głupia wracałam, nie patrząc na to, jaki stres robię moim rodzicom. Mówił jeszcze, że jeśli pojadę z nimi na majówkę, to koniec z nami.

Powiedziałam, że pomogę jemu jako koleżanka, znajoma, powiedział ze jestem jego dziewczyna albo się zabije i wziął nóż i zaczął ciąć rękę, aż nie powiedziałam tego, co chciał usłyszeć...

Przez okres majówki, jak byłam z rodzicami, on nic nie jadł, zagłodził się, odwodnił bo wypił max ok. 1 litra wody w tydzień.

W tym momencie jestem w innym mieście na studiach, on cały czas chce mieć ze mną kontakt. Kiedy poruszam z nim kwestie związku ze ja już dłużej tego nie mogę, że ja sama się wykańczam bo mam już myśli samobójcze przez niego, wiem jak źle to już musi być ze mną, on mówi, ze nie liczę się z nim, że mam z nim zostać, ze to odbudujemy, że będzie dobrze.... Boje się tego, co ma być.

Studiuję, w tym roku mam bronić pracę licencjacką, wiec jest to rok, który mogę przez niego zawalić, przez jego ciągły kontakt, pretensje do mnie, że wszystko źle robię, że to moja wina.... On zabrania mi także chodzić na zajęcia z wf, na basenie, musze odrobić zajęcia a on nie pozwala mi, sądzi, że jak tam pójdę w stroju kąpielowym, to inni będą się mi przyglądać, że będę go tam zdradzać, że idę się k.....

Nie wiem sama co mam robić :(

Bardzo chcę zrobić te studia, w końcu zaczęłam je dla siebie, nie dla kogoś, ale obawiam się, że je zawalę tylko przez niego. W jego rodzicach zero wsparcia dla niego i zrozumienia w tym, co mówię o jego stanie, bo oni nic nie widzą. Nawet, gdy byli, nie widzieli, że on nic nie je i ze cały czas wymiotuje.

On pracuje firmie w warunkach niebezpiecznych, każde moje złe słowo wg. niego grozi tym ze on zrobi fałszywy krok i zginie na miejscu... Już niekiedy boję się sama mówić, co myślę, nie chcę, żeby popełnił samobójstwo, to młody chłopak, który woła o pomoc, ode mnie :( nie ufa nawet swoim rodzicom, wymaga mojego towarzystwa, bym przy nim była.

Proszę o pomoc.

odpowiada Bogusław Włodawiec, psycholog, psychoterapeuta Bogusław Włodawiec, psycholog, psychoterapeuta

Witam serdecznie,

niestety, Pani chłopak nie nadaje się do związku. Osoba zaborcza nie jest w stanie stworzyć udanego związku. Dopóki się z nie upora ze swoją zaborczością, może tylko krzywdzić bliską osobę.

Pani chłopak jest zaborczy. Ponadto szantażuje Panią emocjonalnie, próbując
przerzucać na Panią odpowiedzialność za to, co on sam robi. Pani nie jest
odpowiedzialna ani za jego myśli samobójcze, ani za jego samookaleczenia, ani za ewentualne jego samobójstwo. Ma Pani prawo utrzymywać kontakty ze swoją rodziną, przyjaciółmi, koleżankami, kolegami z uczelni i ze znajomymi. Jeśli on nie potrafi się z tym pogodzić, to jest to jego problem, nad którym on mógłby pracować w ramach swojej psychoterapii. Pani nie może dla niego nic zrobić w tej sprawie, poza stanowczą obroną swoich granic.

Nie pomoże mu Pani się zmienić. Przeciwnie, jeśli Pani z nim zostanie, to należy się spodziewać, że to nie on, ale Pani się zmieni - w nieszczęśliwą osobę. To, co może Pani zrobić, to uciec z tego związku, by ratować siebie.

Zachowanie Pani chłopaka sprawia, że żadna normalna kobieta z nim nie wytrzyma. Każdy związek zamieni on w koszmar. Jeśli zatem chce Pani stworzyć z kimś szczęśliwy związek, Pani chłopak niestety nie jest do tego odpowiednią osobą... :-(

Być może warto powiadomić jego rodziców o jego samookaleczeniach i groźbach, że popełni samobójstwo. Następnym razem, gdy będzie wypowiadał takie groźby, może Pani też powiadomić pogotowie (tel. 112), by zamknięto go w szpitalu psychiatrycznym.

Jeśli postanowi Pani z nim zerwać, proszę zachować ostrożność w dalszych kontaktach z nim. Niech historia Afrodyty będzie dla Pani ostrzeżeniem:


Pozdrawiam serdecznie -

Bogusław Włodawiec



    Autor jest psychologiem, psychoterapeutą. Zajmuje się psychoterapią nerwic, depresji, zaburzeń odżywiania, uzależnień, współuzależnienia i DDA. Prowadzi praktykę prywatną.


Inne porady