Artykuł

Wiesława Kurpiewska

Wiesława Kurpiewska

O czym w Wiosce się nie mówi?


Sporo się dzisiaj i mówi, i pisze o komunikacji międzyosobowej. Może to dlatego musimy coraz częściej uczyć się świadomego posługiwania się językiem werbalnym i pozawerbalnym, że jest nam coraz dalej do siebie: w pracy, w relacjach partnerskich, sąsiedzkich, przyjacielskich, koleżeńskich. Jeszcze kilka lat wstecz przy kawie, przy piwie, przy winie, na przyjęciach rodzinnych i w gronie znajomych obgadywało się kuzynów, znajomych i co najwyżej sąsiadów. Ale nawet nie spostrzegłam się, kiedy zaszły tu zmiany i zaczęłam słyszeć prawie wyłącznie nowinki o celebrytach i z wydarzeń kreowanych przez telewizyjne ekrany. I żeby to był koniec zmian! Ale coraz częściej zdarza mi się słyszeć też i najnowsze wieści telenowelowe.

Odnoszę wrażenie, że nie tyle nastąpiło rozluźnienie czy zawężenie więzi międzyludzkich, co ich trywializacja. Najczęściej mówimy krótko i rzeczowo albo o niczym. Ale, ale ? wyraźnym znakiem obecnego czasu jest powszechność i uniwersalizacja relacji na płaszczyźnie globalnej, gdzie barierą w porozumieniu już nie jest odległość przestrzenna, ale kulturowa, światopoglądowa, wyznaniowa, językowa.

Postanowiłam przyjrzeć się dwóm osobom przy dwóch szklankach herbaty (oczywiście jedną z nich jestem ja) i poszukać odpowiedzi na pytanie: dlaczego te osoby rozmawiają o ?wydarzeniach? telewizyjnych?

Jest wiele lepszych i gorszych publikacji, traktujących o tym, czym jest a czym nie jest komunikacja międzyludzka, mówiących o kodowaniu i odkodowywaniu komunikatów, o zaburzeniach w komunikacji, itd. itp. Ja posłużę się tutaj dość prostym i czytelnym modelem komunikacyjnym opracowanym przez F. Schultza von Thuna (Friedeman Schultz von Thun, Sztuka rozmawiania, cz. 4. Kraków 2006).

Otóż Thun twierdzi, że każde spotkanie człowieka z drugim człowiekiem jest co najmniej czterorakim wydarzeniem i że każdy, nawet najmniejszy komunikat zawiera:
  • informacje rzeczowe, czyli treść;
  • ujawnienie siebie - każdy nadawca komunikatu bezpośrednio lub pośrednio ujawnia coś o sobie, przedstawia próbkę swojej osobowości;
  • określenie relacji - wypowiedzi zawierają informację o tym, jak nadawca traktuje odbiorcę (lub odbiorców), jaką pozycję zajmuje względem adresata (lub adresatów) komunikatu;
  • apel - Schultz von Thun uważa, że każdy komunikat ma jakiś cel, że każda wypowiedź zawiera otwarty lub ukryty apel, którego zadaniem jest wywarcie określonego wpływu na odbiorcę.


Więc jeśli osoba bliska, a co najmniej znajoma (no bo z kim pija się herbatę?), na płaszczyźnie informacji rzeczowej opowiada mi oglądany wczoraj czy tydzień temu film, to na płaszczyźnie ujawnienia siebie, otrzymuję od niej informację, że lubi dany serial i że, być może, dużo czasu spędza przed telewizorem, ale jeśli pójdę dalej i zastanowię się nad tym, jaka jest ta nasza relacja, to budzi się we mnie lekki niepokój, bo oto okazuje się, że pomiędzy mnie a osobę, która spędza ze mną czas, weszła fikcyjna treść i fikcyjni bohaterowie. Ale dowiaduję się też, że pani X, która gra w telenoweli panią Z, jest podobno nieszczęśliwie zakochana albo niedawno rozwiodła się z trzecim mężem, a pan Y, który gra pana F, leczy się z nałogu albo że podobno ma wredną żonę, chorą siostrę. I tak oto fikcja wchodząc w nasze życie, staje się czymś realnym, bo moja rozmówczyni poza światem wykreowanym, który przecież podejmuje na swój sposób rzeczywiste problemy, widzi także zwykłych ludzi, którzy poprzez owoce swojej pracy stali jej się bliscy. I jeśli mnie nawet nie interesuje cotygodniowa, czy codzienna telenowela, to tej osobie na pewno warto poświęcić trochę czasu, bo na płaszczyźnie apelu ujawnia się jedno: posłuchaj mnie, chcę ci coś opowiedzieć, podzielić się tym, czym żyję.

Jest w nas jakaś głęboka potrzeba słuchania wielkich i małych historii, ale też i potrzeba snucia opowieści. W końcu czy to nie wspólna narracja buduje tożsamość społeczeństw, rodzin i narodów?

Ale pożegnam się tutaj z moją rozmówczynią i przejdę do komunikacji internetowej. Mówi się, że potrzeba jest matką wynalazków. I zapewne ta potrzeba zaistniała, skoro tak wielkim powodzeniem cieszą się dzisiaj portale społecznościowe i wszelkiego rodzaju komunikatory netowe - tam nie zagląda się przecież po to, żeby zdobyć informacje czy sprawdzić prognozę pogody, ale żeby powymieniać się plotkami. I zaryzykuję całkiem na serio twierdzenie, że dla podtrzymania więzi czasem potrzeba i zwykłych plotek. I akurat tutaj znakomicie spisuje się internet. Jeśli wirtualny znajomy dzieli się ze mną wiadomością, że bardzo lubi jakiś hit sprzed dziesięciu lat, albo jutro wybiera się do kina, to na płaszczyźnie treści przekazuje mi informację o tym, że akurat ten film leci w kinach albo że ta oto piosenka nadal jest dla niego piękna i na płaszczyźnie ujawniania siebie, mówi mi, że te dwie rzeczy są dla niego teraz ważne i chce, żeby to, co dla niego jest jakoś istotne i aktualne istniało jeszcze w jakiejś świadomości ludzkiej, nawet jeśli jest to człowiek, którego osobowość pozostanie dla niego tylko anonimowym awatarem i literami zapisanym głosem. A na płaszczyźnie apelu przecież nie mówi mi: koniecznie posłuchaj tej piosenki czy idź na ten film, ale pragnie snuć swoją opowieść i jak znajoma, która pija ze mną herbatę, pragnie zaznaczyć swoją obecność w rodzinie ludzkiej.

Wydaje mi się, że na portalach, które służą głównie nawiązywaniu i utrzymywaniu relacji i na których wykorzystuje się przede wszystkim funkcję fatyczną (więziotwórczą) języka, powtarza się jeden i ten sam refren: jestem, posłuchaj mnie, posłuchaj mnie, posłuchaj? I jakże często jest to rozpisane na wiele głosów nieme i bezradne wołanie.

Wszyscy potrzebujemy być wysłuchani, tylko jakże trudno znaleźć tych, którzy słuchają, bo tego, żeby słuchać, co do nas inni mówią, uczymy się znacznie, znacznie dłużej niż kodowania i odkodowywania graficznego zapisu głosu.

Często zauważa się dzisiaj, że znaczny odsetek populacji ludzkiej ma coraz większe problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Ale może to jest efekt wtórny tego, że coraz bardziej nie umiemy słuchać siebie nawzajem? Może coraz bardziej nie wiemy, skąd wziąć przestrzeń milczenia dla cudzego głosu? A przecież, żeby ktoś mógł być ze zrozumieniem wysłuchany, ktoś musi z wyrozumiałością milczeć.

Odnoszę wrażenie, że pomimo wielkiej różnorodności książek, filmów, piosenek, wierszy, łączy nas coraz mniej wspólnych opowieści i to właśnie dlatego tak bardzo pociąga nas idea jednej globalnej wioski. Ale czy taka idea jest w stanie zastąpić nić narracyjną?

Jestem raczej zwolenniczką internetu, ale od czasu do czasu potrzebuję o nim zapomnieć i osobiście sprawdzać prognozę pogody, nawet jeśli przydarzy mi się przez to zmarznąć, za bardzo opalić się albo zmoknąć. Nie jestem też wrogiem telenowelowych bohaterów, ale bywa, że od bezowocnych spotkań wolę w ciszy poczytać dobrą opowieść. I nie wiem czemu, kiedy czytam na przykład książkę "Ziemia, planeta ludzi", to jej autor wydaje mi się bliższy niż niejeden znajomy po drugiej stronie łącza czy stolika. I obawiam się, że jest to pytanie, na które bardziej pomoże mi znaleźć odpowiedź Saint-Exupery niż wirtualni przyjaciele i niż znajoma wielbicielka telewizyjnych seriali.



    Autorka ukończyła polonistykę medialną w Wyższej Szkole Humanistycznej w Pułtusku, Studium Literacko-Artystyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie oraz Podyplomowe Studium Duchowości na Papieskim Wydziale Teologicznym "Bobolanum" w Warszawie. Publikuje na www.gender.pl, w "Odrze" i na portalach poetyckich. Prowadzi blog poetycki "Słowa na wybiegu".




Opublikowano: 2011-01-20



Oceń artykuł:


Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu

  • O czym w Wiosce się nie mówi?

    Autor: oldskarabeusz   Data: 2011-01-27, 12:21:11               Odpowiedz

    Fakt, cos pogubiliśmy się w tym co ważne i istotne... coraz mniej mówimy z sobą i o sobie, zastępując tak nam nieznędną komunikację międzyosobową (werbalną i niewerbalną) na komentowanie medialnej nierzeczywistości i bliżej nam nieznanych narzucanych odbiorcom "masowych" środków przekazu.... Czytaj dalej

Zobacz więcej komentarzy