Forum dyskusyjne

RE: Kochanie zgasić światło? - problemy w lozku

Autor: Calmi   Data: 2022-09-25, 16:53:55               

O tu jest :
"Ja chyba umieram lub juz umarłam.
Nie widzę dla siebie szansy. Nie mogę zacząć życia na nowo."

ok ,do brzegu ...
Wg mnie tkwisz w tzw "KONFLIKCIE WEWNTRZNYM ", miotasz się, dlatego jest Ci tak trudno...

Oszukujesz się, bo ZALEŻY Ci na NIM z innych względów - tu jest "pogrzebana"( chyba od tego ciągłego podkopywania;) ta SPRZECZNOŚĆ Twoich interesów ...

bo on zaspokaja jakieś INNE WAŻNE dla Ciebie potrzeby , tu choćby "jest cudownym, troskliwym mężczyzna "(?), po za tym mimo pewnych trudności jednak zaspokaja Cię seksualnie, pełni także rolę ojca dla waszego dziecka (choć trochę dziwne ,że o tym nawet nie wspomniałaś) etc, prawda ?

Tu w sumie jesteście do siebie bardzo podobni ( robicie to samo, dlatego pisałam o podobnych algorytmach/deficytach , tu strach przed samodzielnym ZYCIEM i zadowalanie się erzacem/podpieranie się jakąś PROTEZĄ jest dla Was najważniejszym )

TO nie miłość ,a raczej zależność, potrzeba zaspokojenia wewnętrznego głodu miłości ,tak często mylonego z chemią ...(bo rodzice nie dali wystarczająco) .

Tak wg mnie oczywiście ;)))

Rozumiesz mnie teraz chociaż trochę ?

Noo mam nadzieję ,chociaż wiem, że nie jest to proste do zrozumienia dla laika, a wiesz mi jeszcze trudniejsze do wytłumaczenia przez laika ;)))

Wiem też , że dla kogoś , kto nie liznął nawet psychoterapii/psychologii, to może być nie do zrozumienia...

A co dopiero do zmiany swoich destrukcyjnych przekonań, zachowań i wzorców .

No temat rzeka...

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku