Porady psychologiczne

Czy skłonność do zdrady tkwi w genach?

Moja młodsza siostra (45 lat) od dwudziestu pięciu lat, czyli od początku swojego małżeństwa, uskarża się na niewierność i lekkomyślność męża. Twierdzi jednak, że jego skłonność do zdrad i brawury wynika z genów, ponieważ taki był jego dziadek, dwaj wujowie i ojciec. Wszyscy wielokrotnie rozwiedzeni, ze skłonnościami do różnych uzależnień, byli bohaterami rodzinnych skandali. Małżonek nigdy nie dał się przyłapać na zdradzie, ale znajdowała wiele jej symptomów. Szminka na koszuli, ciągłe delegacje, późne powroty po alkoholu, głuche telefony, jakieś flirty na przyjęciach towarzyskich. Zawsze byłam jej powierniczką, starałam się uspokajać i studzić nastroje. Obarcza mnie problemami, które dawno powinna rozwiązać. Ostatnio, zmęczona kolejnymi utyskiwaniami siostry, powiedziałam, że jeśli chce poznać prawdę, pożyczę jej pieniądze na wynajęcie agencji, która sprawdzi, co porabia partner przebywając poza domem. Przestraszyła się takiej perspektywy i radykalnych rozstrzygnięć. Teraz broni męża i ciągle powołuje się na teorię o genach. Przykro słuchać, co opowiada o kobietach, szczególnie swoich potencjalnych rywalkach. Boję się, czy siostra nie popada w jakąś psychozę.

odpowiada dr n. med. Sławomir Adam Wolniak, lekarz psychiatra dr n. med. Sławomir Adam Wolniak, lekarz psychiatra

Z przytoczonego opisu nie sposób wywnioskować, jakie są rzeczywiste relacje partnerów. Nie ma w nim rzeczywistych przesłanek uprawniających do oskarżeń o zdradę. Są jednak sygnały, że mąż demonstruje swoje ego - potrzeby życiowe i emocjonalne w sposób otwarty, może nawet hedonistyczny, uznający przyjemność i spełnienie za cel swojego działania. Prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy z tego jak rani żonę i nie rozumie jej niepokoju. Za taki stan może odpowiadać jakieś upośledzenie komunikacji między małżonkami, którzy nie wytworzyli nawyku szczerych rozmów i otwartości. Zabrakło więzi emocjonalnych, które są podstawą wzajemnego zrozumienia.

Niewierność może, ale nie musi być wpisana w taki schemat. Natomiast partnerka wykazuje cechy osoby z zaburzoną samooceną, głębokimi kompleksami, brakiem pewności siebie, a przede wszystkim niepewnością własnych ocen. Osoba odczuwająca ciągłą zazdrość, wizualizuje sobie wydarzenia, które nie miały miejsca. Żyje podejrzeniami i lękiem nie tylko o utratę ukochanego, ale także zmianę własnej sytuacji życiowej, do której nie jest przygotowana. Nieuzasadnionymi oskarżeniami może doprowadzić do samospełniającej się przepowiedni. W skrajnych przypadkach może to skutkować psychozą nazywaną zazdrością urojeniową.

Libido, czyli popęd seksualny człowieka, określa się jako najsilniejszy z popędów życia. Potrzebę znalezienia partnera, posiadania potomstwa i zaspokajania pragnień seksualnych niewątpliwie przejmujemy w genach. Regulują one poziom neuroprzekaźników w mózgu, które sprawiają, że jedni (bardziej mężczyźni niż kobiety) w dążeniu do tych spełnień są bardziej otwarci, agresywni i poszukujący, a inni mniej. W takim zakresie można mówić o wpływie genów na zachowania seksualne. Pojawiające się jednak teorie, że za niewierność czy zdradę odpowiada konkretny fragment DNA i zakodowane białka, są dużym uproszczeniem, pomijającym całą złożoność człowieczeństwa, partnerstwa i wzajemnego szacunku.

W normalnych związkach, nawet takich, które przeżyły kryzys niewierności, pocieszająca może być perspektywa osłabienia libido, a więc i skłonności do poszukiwania przygód wraz z upływem czasu. W przypadku urojeń stan napięcia i braku zaufania nie przemija nigdy. Jeśli siostra chce uniknąć takich komplikacji, powinna jak najszybciej zarzucić teorie o genetycznej skłonności do zdrad i podjąć z mężem otwarte rozmowy o swoich odczuciach, obserwacjach i oczekiwaniach. Wymaga to sporo odwagi, niesie niebezpieczeństwo odkrycia niechcianej prawdy, ale daje nadzieję na zbudowanie relacji, które obojgu przyniosą satysfakcję i ukojenie.






Inne porady