Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: Cała władza w ręce państwa

Autor: PiotrK   Data: 2012-05-10, 21:07:34               

Niestety nie mogę się z tobą zgodzić.

Zacznę od tego. Zajmuję się zjawiskiem zwanym potocznie przemocą domową, lub przemocą w rodzinie. Moja skuteczność walki była różna, ale raczej byłem skuteczny. Do czasu. Niestety do momentu wprowadzenia ustawy zakazującej bicia dzieci.
O ile wcześniej można było ścigać sprawcę przemocy, o tyle teraz jest to niezwykle trudne. Żeby to wyjaśnić, zacznę od idei wprowadzenia tej ustawy.

Pomysłodawcami projektu takiej ustawy, byli (początkowo) pracownicy organizacji pozarządowych zajmujących się problemem przemocy wobec dzieci. Problem był. Większość sprawców przemocy to mężczyźni. Często wyjeżdżając na interwencję, pracownicy napotykali dzieci, i również kobiety z widocznymi śladami pobicia, ale zastraszone ofiary nie chciały złożyć zeznań przeciwko sprawcom. Policja zazwyczaj nie chciała reagować. W tym przypadku głównym problemem była mentalność policjantów, którzy znają to zjawisko z zupełnie innej strony i po prostu nie chcą się wtrącać. Efektem ubocznym było brak dokumentacji o przemocy sprawcy. Jednak, gdy ostatecznie udało się nakłonić ofiary do złożenia pozwu sądowego, to powstawał następny problem. W sądzie sprawca nie przyznawał sie do stosowania przemocy, ale przyznawał się, że czasem da dziecku klapsa. Tym drobnym stwierdzeniem, często podważał zeznania świadków zeznających ze słyszeli płacz dziecka. Tłumaczenie było proste. Dziecko dostało klapsa i stąd płacz, a nie z powodu pobicia. Sędzia też człowiek i też czasem daje swemu dziecku klapsa i nie zamierza karać kogoś za to samo, a jeśli nie mozna udowodnić sprawcy stosowania przemocy, bo ta działa się w 4 ścianach i brak jest świadków naocznych oraz raportów policyjnych, to nie można nikogo skazać. Większość sędziów nie chciała skazywać sprawcy bez porządnego materiału dowodowego. W takim układzie sprawcy byli uznawanymi winnymi stosowania przemocy, bo mimo wszystko sędzia domyślał się, że takowa była, ale jej nie udowodniono. Jednak wysokość kary była zatrważająco niska. Zazwyczaj drobna grzywna, lub rok w zawieszeniu.

Po takim wyroku, sprawca wracał razem ze swoją ofiarą do domu i tam sobie odbijał ten wyrok. W efekcie ofiary rezygnowały z dalszych skarżeń. Jednak, pomimo takich trudności, czasem udało się doprowadzić do skutecznej interwencji policji i odpowiednio wysokiego wyroku. Powodem sukcesów były statystyki. Otóż, przy braku tego typu interwencji, lub z powodu niewielu wyroków skazujących za znęcanie się, placówki państwowe, zaczynają zbierać spore cięgi od swoich przełożonych. Nikt nie uwierzy, że dana okolica jest spokojna i nie ma tu zjawiska przemocy.

Jakiś uczony z takiej organizacji, miał już dość dużej ilości przegranych spraw, gdzie sprawca przyznawał się jedynie do klapsa, więc w padł na pomysł zaproponowania zmian w projekcie. Niestety zrobił wszystkim niedźwiedzią przysługę, bo przedtem to szło wygrać choć niewielki odsetek spraw.

Otóż, po wprowadzeniu tej ustawy, policja i sądy zaczęły się zajmować przypadkowymi rodzinami, gdzie ktoś przyuważył, jak dziecko dostaje klapsa. Jednak przemocy faktycznie nie było. Dla policji i Sadu prowadzenie takich spraw jest niezwykle przyjemne, bo: tacy rodzice są z gruntu uczciwi i przyznają się do stosowania co jakiś czas drobnego klapsa. W tych rodzinach nie ma bezrobocia, nie ma biedy, nie ma alkoholizmu i etc. Zatem stać ich na zapłacenie drobnej grzywny, zazwyczaj znacznie wyższej niż w przypadku rodzin patologicznych. W tym przypadku sędziowie wiedzieli, że sprawca nie ma z czego zapłacić grzywny, a do przepełnionych więzień nie ma po co go wsadzać. I grzywny były śmiesznie niskie. W przypadku takich zwykłych rodzin, to i grzywna może być wyższa, a i statystyki się podniosą.

I tu leży sedno problemu. Przedtem można było wymusić interwencję na policji do domu gdzie istnieje faktyczna przemoc. Jeśli policjanci nie chcieli przyjechać, zawsze można było sie poskarżyć na brak działań policji, a potem i sądu, prokuratury. A to zmuszało tych ludzi do pracy. Od momentu wprowadzenia tej ustawy, policja ma wytłumaczenie, że ich statystyki wzrosły i główny argument pozwalający ich zmusić do współpracy z organizacjami do walki z przemocą upadł.

Teraz są skazywani ludzie, którzy czasem dadzą klapsa, a prawdziwy sprawcy przemocy są bezkarni. Od momentu wprowadzenia tej ustawy odsetek wygranych w sądach spraw spadł, niekiedy nawet o połowę.

Drugi problem to interpretacja słowa "bić". Sąd nie rozróżnia pojęć: bicie, pobicie, skopanie, kopanie, uderzenie, szarpanie, popchnięcie, muśniecie, klaps itp. Te pojęcia są określane jednym zwrotem "naruszenie nietykalności cielesnej". Dlatego czasem można kogoś skazać, za przypadkowe popchnięcie sąsiada. Po latach jak taki człowiek zostanie przypadkowo zatrzymany przez drogówkę i sprawdzą w aktach że kiedyś był skazany za "naruszenie nietykalności cielesnej" to z automatu taki człowiek jest uznawany za agresywnego zabijakę.

Tak samo jest ze społeczeństwem. Ono nie rozróżnia pojęć klaps i bicie. Tymczasem to dwie odmienne czynności. W historii nie jest znany przypadek, aby drobny klaps zaszkodził w wychowaniu. Są przypadki, gdzie pojedyncze uderzenie kończyło się tragicznie, ale nigdy nie był to klaps. Nigdy też nie spowodowało to konfliktu rodzinnego. natomiast znane są w historii przypadki niezwykłej brutalności dzieci, które nigdy nie były karane fizycznie za pomocą klapsa. Jedną z najtragiczniejszych historii wiąże się z bandą Marlina Mansona. Chłopak sam pochodził z rodziny patologicznej, ale kiedy dorósł zaprzyjaźnił się z grupą dzieciaków z tzw. dobrych domów. jak później wykazało śledztwo, żadne z tych dzieci nigdy nie otrzymało żadnego klapsa. Banda Mansona dokonała najstraszliwszej zbrodni mordując kilka rodzin w tym i kobietę w ciąży. Sprawcy często pastwili się nad ofiarami przez wiele godzin. Jak się okazało, sam Manson nie dokonywał zabójstw, a jego udział był najmniejszy. Szczególną brutalnością wykazywali się członkowie jego bandy. Późniejsze badania psychologiczne wykazały, że żaden z członków tej bandy poza samym Marlinem nie wiedział co to ból wywołany uderzeniem silniejszej osoby. Oczywiście w starszym wieku zdarzało się tym dzieciakom wchodzić w bójki, ale to w okresie dzieciństwa ( do 6-7 roku życia) mózg nie przyswoił tego odczucia i później już uderzenie rówieśnika nie zostało prawidłowo zinterpretowane przez szare komórki.

warto więc czasem pomyśleć o konsekwencjach pewnych działań no i poszerzyć swoją wiedzę.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku