Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: Geneza i terapia homoseksualizmu

Autor: psychopata   Data: 2008-01-05, 18:21:31               

Szanowny Panie Doktorze,
w swoim poście wprowadza Pan pojęcie "obowiązującej wiedzy", które jest całkowicie nieuzasadnione. Nie ma czegoś takiego jak "obowiązująca wiedza". Teoria może być dobrze uzasadniona, spójna logicznie, poparta emipirycznymi dowodami, ale nigdy nie może być "obowiązująca". [Użycie tego rodzaju pojęcia dyskredytuje Pana jako naukowca].
Rozumiem, że w czasach Kopernika potępiałby Pan z równym zapałem jego publikację "O obrotach sfer niebieskich", jako sprzeczną z wówczas "obowiązującą wiedzą"?
O tym, czy coś jest chorobą, decyduje pewna konwencja - umieszczenie w międzynarodowej klasyfikacji chorób przez pewne gremium. Gremium to ani nie jest nieomylne, ani nie ustala listy chorób raz na zawsze - przeciwnie, lista ta jest ciągle aktualizowana. Jeśli kiedyś homoseksualizm figurował na liście, a potem został wykreślony, to niewątpliwie dowodzi, że gremium to w którymś momencie się myliło - albo wtedy, albo teraz.
Jak rozumiem, 20 lat temu z takim samym zapałem potępiałby Pan lobby homoseksualne, domagające się od WHO wykreślenia homoseksualizmu z listy chorób? Nieuznawanie homoseksualizmu za chorobę było wtedy sprzeczne z "obowiązującą wiedzą"... ;-)
Podsumowując - w każdym czasie naukowcy mają prawo głosić opinie sprzeczne z dominującym nurtem, ponieważ prawdy nie ustala się przez głosowanie w żadnym szacownym gremium.
Ustalenia WHO są tylko konwencją, a więc nigdy nie można traktować ich równie poważnie, jak obiektywnych faktów, takich jak prawa fizyki. I ile prawo grawitacji działa i będzie działać, w sposób bezdysykusyjny, niezależnie od ewentualnego głosowania w tej sprawie hipotetycznej "Światowej Rady Fizyków", to kwestia wpisu tej czy innej choroby na listę chorób zawsze może podlegać dyskusji. Pańskie protesty w tej sprawie są całkowicie nieuzasadnione i wskazują na brak tolerancji dla odmiennych poglądów.
Wreszcie - autorka nawet nie używa pojęcia "choroba", lecz pisze o "leczeniu". Pojęcia "leczenie" używa się nie tylko w odniesieniu do chorób, mówi się np. "leczeniu bólu", choć ból sam w sobie żadną chorobą nie jest (choć często może być objawem choroby). Pan, jako lekarz, powinien o tym wiedzieć. Niezależnie więc od kontrowersji w sprawie, czy homoseksualizm należy traktować jako chorobę, czy nie - nie ma absolutnie żadnych podstaw do tego, by zabraniać autorce używać wobec niego pojęcia "leczenie".
Pański argument, że "żadna osoba homoseksualna nie czuje się chora", jest już poniżej wszelkiej krytyki i sprawia, że narastają moje wątpliwości co do tego, czy jest Pan tym, za kogo się Pan podaje. Chorzy psychicznie często "nie czują się chorzy". Czy to ma być dowodem, że chorzy nie są? Ponadto fakty wskazują na coś odwrotnego - wielu homoseksualistów poszykuje pomocy psychologicznej (osoby, którym pomaga autorka, nie pochodzą przecież z łapanki). Najwyraźniej jednak - czują się chorzy, a przynajmniej potrzebujący pomocy.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku