Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: Geneza i terapia homoseksualizmu

Autor: berenika   Data: 2007-05-27, 14:27:32               

Ja od 5 lat marzę, żeby mój przyjaciel został uzdrowiony z homoseksualizmu. Przyjażnimy się juz bardzo długo, to dobry,wykształcony człowiek. W otoczeniu uchodzimy za parę jednak tylko my wiemy jak jest. Jego rodzina i znajomi nie wiedzą o jego orientacji. On ma 35 lat, uchodzi za samotnika choć miał różnych partnerów. Z racji pełnionego zawodu ukrywa swoją orientację, prowadząc tzw. podwójne życie. Mi powiedział to dopiero po 2 latach znajomości. Właściwie sama to odkryłam, kiedy rozpakowywałam go podczas przeprowadzki. To była dla mnie szok. Podejrzewałam to od dawna, czułam, że mi nie mówi wszystkiego, zawsze umawiał się z jakimiś "znajomymi", których ja nie znałam a on nie pozwalał poznać. Po długiej rozmowie odkrył się a mi nie pozostało nic innego jak to zaakceptować. Jednak ja to tylko przyjęłam ale pogodzić się z tym jest mi bardzo trudno. Nasza przyjaźń to nie tylko przyjaźń, ja go bardzo kocham, choć nie ma sznsy na małżeństwo. On nigdy mnie nawet nie dotknął. Najgorsze jest to, że jego cała rodzina i moja myśli, że jesteśmy wspaniałą parą.Bo bylibyśmy fajnym małżeństwem...A jażyłam nadzieją, że może coś się zmieni... Powiedział,że nie potrafił i bał mi się o ty powiedzieć wcześniej. Nie umiał, że kocha mnie na swój sposób jako przyjaciółkę, że jestem bardzo ważną osobą w jego życiu, bardzo bliską.A mnie to bardzo boli, że on większość czasu spędza ze swoim partnerem. On nie chce tego zmieniać, mówi, że to nie do wyleczenia, że nawet nie chce próbować, że jest mu z tym dobrze.A ja jestem sama, nie mam nikogo oprócz niego.Bardzo go kocham ale już straciłąm nadzieję. Jestem przy nim, rozumiem, staram się mu dawać wsztstko co mogę ale ten związek nie ma szans.On mnie nigdy nie będzie chciał. Nie wiem co robić, nie chcę stracić tej przyjaźni bo mi na nim zależy ale to ja pogrążam się coraz bardziej. Może powinnam poznać kogoś innego i zostawić tą przyjaźń i ułozyć sobie życie z kimś innym...Tyle tylko, że ja go kocham i nie potrafię...Tylko raz był taki moment, że byliśmy bliżej cieleśnie ale on się bardzo szybko z tego wycofał. On nie chce żebym cierpiała przez niego, mówi, że mam jakoś ułożyć sobie życie z innym mężczyzną ale nadal potrzebujemy siebie. To juz trwa 5 lat, uczestniczymy na codzień w swoim życiu, nie sposób nie kochać. Ma ode mnie wszystko co może dać kobieta z wyjątkiem bliskości cielesnej. Nie wiem jak to będzie dalej, cierpię bardzo ale tracę nadzieję.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku