Forum dyskusyjne

RE: Podróże wirtualne i marzenia

Autor: Adamos325   Data: 2022-11-30, 20:34:15               

Cześć. Zazwyczaj nie piszę o teatrze i obejrzanych sztukach - ale tym razem napiszę trochę, bo warto i szuka wpadła mi w oko, umysł i duszę :) Właściwie to czasami dzieje się coś przypadkowo - ja jako osoba uparta, realistyczna i kreująca własne życie, zazwyczaj się temu opieram, idę raz wybraną przez siebie drogą - ale chyba muszę zmienić trochę zdanie... ;) Teraz też chciałam, musiałem wybrać się do teatru na dobrą sztukę, ale nie miałem nic konkretnego... Przejrzałem repertuar, co mnie interesuje i leży - i tak, dzwonię do jedynego teatru, wszystkie bilety wyprzedane do końca roku :(, do drugiego, sala niedostępna na wózki, do trzeciego, schody, tylko lekkich widzów wnoszą :)) W końcu czwarty, dobra może być sztuka, ale trochę późno... - myślę, a nich już będzie. No i nie rozczarowałem się - a raczej pięknie i dobrze spędziłem czas!! Sztuka "Piękny i nieczuły" - o życiu Edith Piaf, jej związku, trudnym życiu - z muzyką i jej piosenkami. Była grana po raz ostatni, grały tylko dwie osoby - ale jak!!! Można było poczuć tę atmosferę, te czasy, te osobowości - i ten trudny związek, potrzeby Edith i potrzeby jej partnera... Poszerzyła ona odczuwanie przeze mnie życia i związków damsko-meskich - choć Edith też nie była łatwą osobowością, z jej brakami i przeżyciami. Ale pięknie i z serca śpiewała!! - właściwie to wszystko robiła z serca, tylko nie można było jej zrozumieć... ;) Była trochę zaborcza - a towarzysz za bardzo zdystansowany. I było to tak - Edith, aktorka grająca jej rolę cały czas mówiła, nawet krzyczała, rzucała się, mordowała, siebie i partnera :) A on przez całą sztukę nie powiedział ani jednego słowa - tylko czasami się przeszedł, pokazał swoją atrakcyjność, a poza tym leżał, czytał gazetę i spał - i tak przez ponad godzinę - a sztuka zapadała głęboko w serce i umysł. Odtwórczyni głównej roli po spektaklu, była wykończona i pot spływał jej z czoła, oczu i pleców... - ale pięknie grała. Mężczyzna też grał super, pięknie - mimiką, postawą, ale on zmarzł i się wyspał... ;)

Więc na przyszłość nie będę już wybrzydzał - tylko czasami warto poddać się chwili i nastrojowi - a przeżycia będą nieziemskie i zapadające w pamięć. Właściwie to już wiedziałem - ale muszę sobie częściej przypominać :))) No i do tego oczywiście muzyka i śpiew... - krótki recital Natali Sikory. UFF :) Ps. A siedziałem przy samej scenie i dotykałem prawie jej nóg..., oprócz głosu i gry ;))

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku