Forum dyskusyjne

RE: Czy kiedyś toksyczny związek może stać się harmoni

Autor: Anamaria   Data: 2022-07-02, 10:17:01               

Prawdopodobnie tak, bo jak dostał pracę, to namawiał mnie, żebym ja rzuciła swoją, że teraz on będzie nas utrzymywał. Choć tu może tak pół serio mówił. Jednak jak Miał się wykazać wcześniej skoro nie miał ani grosza. Czasami dostawał coś od rodziców, a tak to miał kartę do mojego konta w banku i robił zakupy nią. Jak mu mówiłam, żeby wysyłał gdzieś cv to mówił, że się boi, że się ośmieszy, bo nie ma tam co wpisać. Taka sytuacja trwała 2 lata, aż moi rodzice zaczęli kręcić nosem, że jemu się nie chce szukać pracy. Tylko siedział w domu i grał w gry. W końcu wymyśliłam studia, żeby nabrał pewności, że jednak coś wie (w dziedzinie informatyki). Płaciłam za te studia, a częściowo dorzucał się z tego co rodzice mu od czasu fo czasu dali. W końcu po jakimś czasie studiowania zauważyłam, że trochę się zsocjalizował (wcześniej wszystkie jego kontakty z ludźmi ograniczały się do rodziny i podrywania kobiet w internecie) I poruszyłam znowu temat pracy, bo sam milczał na ten temat i odkładał na później, że albo zapyta jakiegoś kolegę z roku, który gdzieś pracuje, ale ostatecznie się wstydził o to zagadać, a to może na stażu się na nim poznają i dostanie jakieś propozycje. On był całkowicie pozbawiony inicjatywy. Więc wyszukałam kilkanaście ogłoszeń i powiedziałam, żeby wysłał cv. Z cv też jeszcze była akcja-opór. Miał pretensje, że tak naciskam, a powinnam być jego przyjaciółką i go o to poprosić, a ja jak wszystko robiłam w zły sposób (traciłam już cierpliwość, bo żeby po przyjacielsku do czegoś z nim dojść to było kilka godzin rozmowy, gdzie musiałam uważać na każde słowo, bo gdy powiedziałam coś nie tak, on się obrażał). No, ale w końcu napisał cv i wysłał. Jedną firma odpowiedziała i go przyjęli. Tak przepracował już rok. Studia oczywiście od razu rzucił, nie skończył. No, ale w firmie są z niego zadowoleni i on też jest. Ma fajny zespół ludzi, z którymi w pracy mają fajną atmosferę i czasami po pracy mają jakieś spotkania integracyjne. Nawet jego mama mi dziękowała, że go wyprowadziłam na ludzi, bo ona przez lata nie umiała nic z tym zrobić. Jeszcze w międzyczasie go wysłałam do psychologa, żeby przełamał fobię społeczną. Twierdził, że ją ma i jak kiedyś studiował, to nie umiałam z nikim nawiązać przyjaźni. Teraz to jest inny człowiek. Ma znajomych z pracy, wreszcie jakieś normalne kontakty, a nie flirty z mężatkami w internecie. On naprawdę był tak zablokowany i sparaliżowany lękami, że sam nic by nie zrobił z własnej inicjatywy. Tylko narzekał, że życie mu się nie udało, że marnuje czas. To się przekładało na zarzuty do mnie, że ja sobie wzięłam przegrańca życiowego, żeby nim poniewierać, że go sobie wzięłam jak zwierzątko domowe, żeby mnie zabawiał i adorował itp.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku