Forum dyskusyjne

verona - zaległa odpowiedź :)

Autor: mimbla1   Data: 2022-06-22, 20:39:05               

@verona
Trochę potrwało, nim tego zaległego posta znalazłam :)

Ocenianie siebie na poziomie ogólnym typu "jestem/nie jestem ciekawą osoba" zaiste prowadzi prostą drogą do ogłupienia.
Czy ja jestem ciekawą osobą - zależy dla kogo. Na tym się kończy temat tak naprawdę. Na szczęście nie dla wszystkich - bo bym zwariowała. Na szczęście dla niektórych - bo inaczej pozostała by mi pustelnia. I spoko.

Słowo "powinnam" dawno zniwelowałam do zera , nie ma "powinnam", ja chcę albo nie chcę. Jest wersja "chcę co do zasady, ale nie teraz" i parę innych wariantów, natomiast z "powinnam" pożegnałam się dawno i na dobre. W monologach z samą sobą z okresu terapii i jeszcze trochę po niej zdałam sobie sprawę, ze to "powinnam" mi wrednie wszczepiono. I dom rodzinny i tak zwany "świat", który uwielbia mówić komuś co powinien.

Na pytania "imieninowe" w swoim czasie przygotowałam sobie odpowiedzi "kończące", zresztą nie znoszę takich imienino - podobnych spotkań, zatem bardzo rzadko bywam. Pytanie o matkę to już, sorki ale nietakt graniczący z chamstwem.

Co oni sobie pomyślą - upiorne... a najciekawsze, że realistycznie to jak sama wiesz nie masz bladego pojęcia co (o ile w ogóle) ktoś sobie pomyśli na temat Twojego wykształcenia, miejsca pracy czy miejsca urodzenia. Poza tym zaś na logikę to ewentualnie ma prawo Ci zależeć na tym, co pomyśli ktoś dla Ciebie ważny, prawda? Nie dowolna osoba. No a jeśli ktoś pomyśli coś nie tak to znaczy , że burak i ćwok z niego i tyle.

Moja terapeutka mawiała, że wcale ja o sobie tak głupio i źle nie myślę tylko mam na ramieniu wczepionego pazurami niewidzialnego upiora, co mi szepce do ucha takie myślenie. Jakoś ten obrazek do mnie przemówił - i co mnie takie myślenie naszło, "widziałam" tego upiora i mówiłam mu, iżby "wy....ł", znaczy spadał na drzewo albo i znacznie gorzej. Może i to w opisie głupio brzmi, ale mnie pomogło to, że uznałam iż pozbywam się takiego "ukonkretnionego" bytu. Tłumaczenie samej sobie szło mi kaprawo, za to mieszanie z błotem upiora zadziałało :)

Jedna z rzeczy, z których do dziś jestem dumna jest to, że kupiłam sobie kotka - skarbonkę bo chciałam. Przełamując tym samym swój schemat "ja na końcu, wszyscy ważniejsi oraz po co ci coś, co nie jest niezbędne". Jeśli mi ktoś powie, ze to była mała rzecz cóż, dla mnie ogromna i nie komuś decydować, z czego mam być dumna. O!.

Odrabiając zaległości w rozmowie to :

1.Prasować nie znoszę. Umiem bardzo sprawnie, nie mam problemów z koszulami ani innymi takimi ale - męczy mnie i nie lubię. Zatem - wykonuję tylko w razie absolutnej konieczności. "Powinnam uprasować bluzkę na jutro" zastąpiłam "jeśli mi takie powinnam po głowie chodzi to prędzej chyba powinnam sobie kupić taką, co jej prasować nie trzeba". A dokładniej to nie powinnam kupić tylko CHCĘ MIEć bluzkę nie wymagającą prasowania. Tym jakże prostym sposobem swojej garderobie chyba obecnie nie posiadam rzeczy wymagających domowego prasowania. :)
2. moje dziecko dzwoni jak ma potrzebę i odwrotnie, ja do niej też dzwonię jak mam potrzebę. Co nam wychodzi z bardzo zróżnicowaną częstotliwością.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku