Forum dyskusyjne

RE: Jestem materialistą?

Autor: mimbla1   Data: 2022-05-28, 23:48:50               

@124she

Ja Cię bardzo, bardzo proszę - nie próbuj absolutnie niczego bez uprzedniej konsultacji z terapeutką. To jest ogromne ryzyko. Jesteś mądrą dziewczyną i nie podejrzewam Cię o jakieś eksperymentowanie, ale uznałam, że mimo to chcę swoja prośbę napisać.

W terapii wrócić trzeba, wrócić nie z żadnej "bezpiecznej perspektywy" tylko na odwrót, właśnie bez. Musisz wrócić w złe miejsca dokładnie po to, żeby się uratować, tak to działa. I tak, jeśli tam nie wrócisz nie będziesz wolna i zawsze będziesz uciekać. Przyjdzie moment, gdy wrócisz i wykończysz tego potwora, mokra plama z niego zostanie albo strzępy jakieś albo śmierdzący dym.
Zdrowienie z traumy to jest dokładnie "przeżyj to jeszcze raz" i efekt końcowy jest taki, że nie istnieje już w przeszłości żadne niebezpieczne miejsce, do każdej sytuacji można wrócić, każde wspomnienie przywołać i nie czuć tych emocji, które są "z wtedy". Czyli daje się uzyskać władzę nad tym, co teraz w jakimś stopniu ma władzę nad Tobą, bo się pojawia z zaskoczenia i męczy paskudnie. Daje się to zamknąć, ale nie metodą dystansowania się, wręcz przeciwnie, zbliżania i wchodzenia w to. Przy czym wchodzenie musi mieć tempo takie, jakie jest dla Ciebie możliwe, zwykle po troszku, malutkimi krokami. Przyspieszanie tego procesu jest szkodliwe i bardzo, bardzo ryzykowne, to ewentualnie można próbować robić przy bardzo dobrym zabezpieczeniu i solidnym wsparciu, nigdy samemu próbować nie wolno.
Zdrowienie to proces trudny, męczący, nieliniowy oraz bardzo nieprzyjemny miejscami - ale zapewniam Cię, że równolegle daje czasem poczucie niemal euforycznego tryumfu.
Sama zresztą piszesz, że udało Ci się wrócić i odczułaś - ulgę. Im więcej takiej ulgi tym lżej.

Pisałaś o tym, że terapeutka zauważyła, że na pierwszy rzut oka sprawiasz wrażenie bezgranicznie dobrej osoby i że doszłaś do wniosku, że to może być niebezpieczne. Trafiłaś moim zdaniem w dziesiątkę. Ofiary mają często mało elastyczną tak zwaną mowę ciała, mimikę, ruchy. Różnie się to układa, ale częsty jest brak tej elastyczności dostosowania do sytuacji bieżącej. Bez traumy ludzie dostosowują naturalnie nawet się nad tym nie zastanawiając, niejako samo im się robi. A ofiary jakby utykały w jednej wersji, niezależnie od okoliczności. Ja to miałam "w drugą stronę", latami nieświadomie sprawiałam wrażenie wyjątkowo wrednej, groźnej i "bez kija nie pochodź". Co nie ułatwiało mi funkcjonowania społecznego, bo odstraszałam, całkiem nieświadomie. Na wszelki wypadek (z powodu traumy rzecz jasna) wszystkich hurtem. Samo się zmieniło. Niejako przy okazji.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku