Forum dyskusyjne

Matka zerwała ze mną kontakt

Autor: Katerina   Data: 2022-02-21, 01:36:27               

Przepraszam - to będzie bardzo długi post... ale muszę się komuś wygadać. Po napisaniu tej długiej opowieści "na brudno" starałam się ją trochę skrócić, ale nie zawsze się dało, bo chciałam przedstawić wszystkie okoliczności. Dziękuję za Waszą cierpliwość.

Moi rodzice rozwiedli się kiedy byłam dzieckiem - mój ojciec zostawił matkę dla innej kobiety, z ktora był potem prawie 30 lat, w tym 22 lata małżeństwa. Kilka miesiecy temu niespodziewanie zmarł na zawał serca i kiedy myślałam, że nic gorszego nie może się już stać rozpoczęły się problemy z moja matka i siostra. Poszło o spadek - nie bede się wdawać w szczegóły, ale już dzień po jego śmierci, kiedy byłam w rozpaczy, moja matka (kierowana żądzą osobistej zemsty na "tej kobiecie, która zniszczyła naszą rodzinę") zaczęła napuszczać mnie i moją siostrę przeciwko jego żonie, żeby ją zniszczyć i zabrać jej wszystko. Ja stanowczo się temu sprzeciwiłam, natomiast w przypadku mojej siostry ziarno trafiło na podatny grunt, ponieważ jest bardzo silnie związana z matką. Próbowałam wytłumaczyć mojej siostrze, że nie można się tak zachowywać itp. ale zostało to skwitowane przez nią, że odwracam się przeciwko niej i powinnam ramię w ramię walczyć z nią o każdy grosz zamiast "stawać po stronie" żony ojca. Podczas ostrej wymiany zdań powiedziała mi, że nie zamierza ze mną utrzymywać już nigdy żadnych kontaktów (które i tak od kilku lat były byle jakie, ponieważ odkad wyjechałam za granicę i wyszłam za mąż widzę, że jest o mnie bardzo zazdrosna co objawia się tym, że zawsze była dla mnie niemiła, dogadywała mi przy każdej okazji, sprawiała przykrości i w mediach społecznościowych pod zdjęciami, które piblikowałm pisała niemiłe komentarze na temat mojego wygladu i miejsc, w ktorych spedzam wakacje). Nastepnego dnia po rozmowie z siostra zadzwonilam do mojej mamy, która na mnie nakrzyczała przez telefon, powiedziała, że popiera moją siostrę w 100% i rzuciła mi słuchawką. Po tygodniu napisała mi baaardzo długiego maila pełnego różnego rodzaju pretensji i wyrzutów (naliczyłam 35) pod moim adresem jaka jestem okropna, powyciagała i poprzeinaczała jakieś mało istotne sprawy sprzed wielu lat i przedstawila mnie w tak okropnym świetle, że chodziłam roztrzesiona przez kolejny tydzien. Po smierci ojca byłam w bardzo zlym stanie psychicznym a ona mi jeszcze dokladala. Przeczytalam to co mi napisala mojemu mezowi i mojej przyjaciolce, ktorzy zgodnie stwierdzili, ze to stek bzdur rozżalonej kobiety. Po kilku dniach odpisałam bardzo ostrożnie i neutralnie, żeby nie zaognić jeszcze bardziej sytuacji i napisałam, że nasze relacje powinny byc wazniejsze niz pieniadze i że powinna uszanowac fakt, że mam inne zdanie niż moja siostra.
Bardzo przeżyłam śmierć mojego ojca, a fakt, że w tak trudnej chwili moja matka i siostra odwróciły się ode mnie sprawiło, że byłam w bardzo złej kondycji psychicznej, czułam, że zostałam już zupełnie sama na tym świecie, co było bardzo bolesne. Minelo 2 miesiace, zaczelam wracac do rownowagi psychicznej i w Wigilie wyslalam mamie i siostrze zyczenia swiateczne (balam sie zadzwonic do mojej mamy, nie bylam na to gotowa). Obie odpisaly, ale jakos tak oficjalnie, oschle. Po dwoch kolejnych miesiach splacilam mojej mamie pozyczke - pozyczyla mi pewna kwotę poeniedzy zanim się na mnie śmoertelnie obrazila. Napisala mi smsa "pozyczka splacona. Dziekuje" Postanowilam wykorzystac te okazję, żeby podreperować relacje i natychmiast wyslalam mojej mamie olbrzymi kosz kwiatow, wino i czekoladki a na bileciku napisałam, ze bardzo doceniam jej pomoc i bardzo jej dziekuje. Myslalam, ze moze zadzwoni, ale mylilam sie... napisala tylko, ze dostala kwiaty, ze jej milo i ze dziekuje. Po dokladnie 6 minutach napisala do mnie moja siostra... bylam przeszczesliwa i odebralam to jako dobry znak - jakże się myliłam! Prosto z mostu zaczela mnie wypytywac o spadek po ojcu. Po kolejnych dwoch tygodniach odezwala sie znowu, ze minelo juz 4 miesiace od smierci ojca, ona nie bedzie czekac w nieskonczonosc na swoje pieniadze i zaczela mnie straszyc sadem, oznajmiła, że kolejnym kontaktem z jej strony będzie pozew sadowy i kazala mi przekazac żonie ojca (ktora bardzo przezyla jego smierć i zdiagnozowano u niej depresje), ze upomni sie kazdy grosz przed sadem. Napisalam jej, zeby mnie juz nie denerwowala, bo jestem w ciazy i wtedy napisala tylko, ze mi gratuluje, życzy zdrowia i przestała odpisywać. Jestem pewna, że wiadomość o ciazy przekazała natuchmiast mojej mamie i po raz kolejny pojawila sie u mnie iskierka nadzieji, ze moze to troche "zmiekczy" moja mame, bo to pierwszy wnuk i chociaz moze odezwie sie do mnie, zapyta jak sie czuje itp. ale nic takiego nie nastapilo.
Po raz kolejny zrobilo mo sie przykro, że podczas tak istotnego czasu dla kobiety jakim jest pierwsza ciaza nie mogę liczyć na jakiekolwiek wsparcie najbliższych mi kobiet, mojej rodziny.
Jak już wspomniałam mieszkam za granica i za 3 tygodnie bede w Polsce. Bije sie z myslami czy poinformowac o tym moja mame i czy zapytac, czy chcialaby sie ze mna spotkac, czy raczej odpuscic. Nie czuje sie gotowa, czuje duza zlosc, ze moja matka (przede wszystkim ona) i moja siostra tak mnie potraktowały, a przeciez nie wyrzadzilam im zadnej krzywdy. Ale z drugiej strony matka to jednak matka.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku