Forum dyskusyjne

RE: Proszę o podpowiedź co mam zrobić

Autor: Szaman84   Data: 2020-11-20, 09:49:04               

Witam wszystkich!

Dziękuję za wszystkie wpisy i porady. W między czasie doszedłem, że trochę nieskładnie napisałem swój post. Autor nabrał wody w usta, bo w domu nie ma kiedy usiąść do Internetu. Jest tam dwójka cudownych szkrabów w wieku 2 i 0,5 lat. A wieczorem autor padł jak pewien króliczek z reklamy baterii Duracell...

@Tuluzka W sumie niewiele mnie uwiera. Może dlatego, że jestem pokojowo nastawioną osobą i nie lubię konfliktów. Strasznie mnie one stresują i bardzo długo je później przeżywam. Dlatego wolę się usunąć w cień, niż się ścierać z ludźmi. Może i jestem trochę uległy, może i mam problem z walką o swoje; nie będę się zapierać. Jestem raczej typem samotnika i osoby zamkniętej w sobie, ale potrafię w ludźmi współpracować. Z rozmawianiem z ludźmi jest różnie - kiedy rozmowa nie jest rozmową konfliktową, jest ok - potrafię rozmawiać. Kiedy jednak pojawia się sytuację konfliktowe, to chowam się trochę jak struś; najchętniej zniknąłbym gdzieś w jakiś górach lub na jakąś wysepkę na Pacyfiku. Najlepiej czuję się na łonie przyrody, a obecna sytuacja pogodowo-rodzinno-epidemiologiczna raczej uniemożliwia wyjazdy gdziekolwiek.

Staram się szybko zapominać krzywdy, bo wiem, że gdy będę trzymał je w sobie, to nie będzie działało to na moją korzyść. Dlatego moja żona widzi "z boku" inaczej pewne sytuacje niż ja je widzę w relacjach z moimi rodzicami. Najbardziej jednak gryzą mnie dwie sprawy, które są gdzieś głęboko we mnie:

1. Kiedy miałem 13 lub 14 lat usłyszałem od swoich rodziców zdanie, które brzmiało mniej więcej tak: "Ponieważ babcia X bardziej faworyzuje Ciebie, to my będziemy faworyzować Y /tutaj padło imię mojego brata/." Wtedy spłynęło to po mnie jak po kaczce, ale dzisiaj widzę, że te słowa brzmią echem w mojej głowie, jak dzwon na Anioł Pański.

2. W związku z tym, że moi rodzice mają średnie wykształcenie, jestem pierwszym (i jak dotąd jedynym), któremu udało się osiągnąć kolejny poziom w edukacji. Mój brat próbował studiować na dwóch lub trzech kierunkach, zazwyczaj kończył na pierwszym roku. Kiedy wreszcie obroniłem pracę magisterską i zadzwoniłem do rodziców powiadomić ich o tym, to po gratulacjach musiałem wysłuchać, że nie chciałem dać się kopnąć "na szczęście" przed wyjściem przez mojego brata. Podczas pisania magisterki obiecali, że będą czekać pod salą; ostatecznie pod salą byłem sam. A przed obroną, będąc na uczelni, dostałem ataku sra.... Ale wszystko skończyło się dobrze.

Tak konkretnie, to tę faworyzację widziały moje "ex" i jedna z ciotek. Nie umiałem im do końca wyjaśnić dlaczego mój brat jest faworyzowany. Gdyby mojej żonie tak bardzo to nie przeszkadzało, to byłoby na pewno lepiej dla mnie, bo ja nie czułbym się ciągle między młotem i kowadłem. Może dlatego, że staram się długo nie trzymać urazy. Mimo wszystko widzę, że resztki tego potłuczonego szkła nadal zalegają gdzieś we mnie. Wspomniana ciotka próbowała kiedyś rozmawiać o tym co zauważyła z moimi rodzicami, ale do nich to nie dotarło. Jasne, chciałbym, żeby wszystko było jak w filmie - zawsze kochająca się rodzinka, zero konfliktów, etc. Ale to tylko hollywood"zkie wymysły. Prawdziwe życie jest dalekie od tego na taśmie filmowej.

@APatia Wiem, że dzieci nie powinny być przedmiotem sporu. Uważam, że to niezbyt mądre wyciągać dzieci jako kartę przetargową. One nigdy nie są niczemu winne. Obserwuję rozwój swoich dzieci i używanie tych słodkich istot jako argumentu boli mnie wewnętrznie. Moja żona jest trochę uparta (ja chyba też). Ale to naprawdę kochana osoba - dobra, pomocna, szczera. Ta jej upartość, to chyba przysłowiowa "łyżka dziegciu w beczce miodu". Jest jeszcze jedna "łyżka" (z którą w miarę daję sobie radę).

To chyba na razie tyle, co mi się nasunęło po przeczytaniu Waszych porad.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku