Forum dyskusyjne

Sortuj:     Pokaż same tytuły wpisów w wątku
  • RE: Ekstrowertycy mnie wykańczają

    Autor: Adamos325   Data: 2020-06-23, 20:31:12               Odpowiedz

    Masz rację Chimena - asertywność też tu jest potrzeba i gra rolę, w swoim poście tego nie podkreśliłem. Nie wiem jak będzie w tym wypadku? - ale tacy ludzie mają trudności w obrażaniu się ;) - tzn. obrażają się na jeden dzień, a potem powtarzają swój scenariusz. Trzeba to powtarzać - aż zrozumie. Albo ignorować - wtedy takie osoby prędzej się obrażają... Rozmowa za dużo nie daje - no chyba że konsekwentna!! Jeden wyjątek - i znów wszystko wraca do starego ;)

  • RE: Ekstrowertycy mnie wykańczają

    Autor: Chimena   Data: 2020-06-23, 19:49:12               Odpowiedz

    Witaj Kamas,

    w moim odczuciu problem nie tyle leży w ekstrawersji tego chłopca, a w Twoim braku asertywności - postawieniu jasnej granicy.

    Z jednej strony wkurza/męczy Cię ta sytuacja, a z drugiej strony nie masz na tyle odwagi, że ją nieco ukrócić, bo ten chłopak poczuje się dotknięty, albo wyjdziesz na egoistkę.

    Moim zdaniem nie można "pomagać" komuś własnym kosztem. Bo pewnego dnia wybuchniesz, nie wytrzymasz, postawisz kawę na ławę, a on przeżyje szok, bo nie będzie rozumiał Twojej nagłej zmiany zachowania, reakcji... i tak naprawdę wtedy mu dopiero zaszkodzisz.

    Sądzę, że powinnaś z nim otwarci, grzecznie, aczkolwiek stanowczo i delikatnie porozmawiać, że musicie ograniczyć kontakt. Są dwie opcje: albo zrozumie i dostosuje się do nowych zasad relacji, albo obrazi się/ucieknie.

    Nawet jeżeli spełni się ten drugi scenariusz, może napisze brutalnie, trudno, widocznie tak musiało być. Nie Twoja wina - jego wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się Twoja i odwrotnie. :)

  • RE: Ekstrowertycy mnie wykańczają

    Autor: Adamos325   Data: 2020-06-23, 19:39:22               Odpowiedz

    Wiem jak to jest i współczuję Ci tak naprawdę Kamas tego sąsiada... On jest dobry - ale raz na jakiś czas. Też mam takiego sąsiada - i teraz czasami jak idę, jadę, to muszę na paluszkach... Bo jak mnie zauważy, to już godzina albo dwie z głowy. Można go tylko słuchać, a on będzie gadał, o wszystkim... Ja jak jestem w formie i mam ochotę to się z nim spotykam - a jak czuję się słabszy, głową mnie boli, to przechodzę inną drogą... :)) Na szczęście sąsiad mieszka kilometr ode mnie. Może sprawę postawić na ostrzu noża - po prostu wyrazić się jasno, co czuję, że się spieszę - i po prostu odejść... Choć i tak to jest trudne ;) Ludzie kulturalni, wrażliwi czasami mają trudności w okazywaniu takiej radykalności - ale czasami tak trzeba, żeby zachować zdrowie i spokój!! Powodzenia

  • RE: Ekstrowertycy mnie wykańczają

    Autor: Visvitalis   Data: 2020-06-23, 18:17:54               Odpowiedz

    Podejrzewam, że Twoim kłopotem jest własna asertywność, a nie cudza ekstrawersja.
    Zastanów się czemu nie chcesz wprost powiedzieć temu chłopakowi co myślisz o jego najściach.

  • RE: Ekstrowertycy mnie wykańczają

    Autor: Visvitalis   Data: 2020-06-23, 18:14:56               Odpowiedz

    Nie zgadzam się z Mimblą. Uważam że problem należy załatwiać bezpośrednio z tym chłopakiem, a nie przez jego siostrę. Nie mam też poczucia, że jasno postawiłaś granice. Mówienie że masz dużo pracy to nie to samo co powiedzenie: "jutro do mnie nie przychodź, bo będę zajęta. A tak generalnie to uprzedzaj (pytaj czy możesz) zanim przyjdziesz, bo nie lubię mieć niezapowiedzianych gości".

  • RE: Ekstrowertycy mnie wykańczają

    Autor: mimbla1   Data: 2020-06-23, 10:32:05               Odpowiedz

    Witaj w klubie introwertyków :)
    Pierwsze co bym zrobiła to od serca pogadała z sąsiadką. Ostatecznie to jej młodszy brat tak Cię towarzysko nawiedza radykalnie przekraczając Twoje granice. Powiedzmy niech nawiedza jak i tak są w domu inni, a powstrzyma się od nawiedzania jak jesteś sama celem li tylko pogadania. Powiedz to jasno sąsiadce. Poproś o współpracę i pomoc, jako samotnica powinna łatwo pojąć jak się czujesz tak często nawiedzana. To czy jesteś sama czy z rodziną jest dosyć łatwo zauważalne. Jak są inni to wtedy Ty myk na spacer samotny albo do jakiegoś odrębnego pomieszczenia pod hasłem "muszę skończyć robotę terminową, sorki", a reszta towarzystwa się bawi i jest im ok. Niestety w takim układzie rodzinno towarzyskim etykietkę odludka i nieco dziwnej osoby masz jak w banku. Coś za coś. Towarzystwo ludzi ale na Twoich zasadach? no to ustal te zasady i nie bój się ich trzymać. Z uśmiechem, bez urazy ale rób swoje. Oni przyjeżdżają na jakiś czas odpocząć - Ty w tym domu mieszkasz na stałe i pracujesz. Powiedz to kiedyś jasno. Nie masz obowiązku ich zabawiać i tyle, sami sobie poradzą. Zresztą nie są stricte zaproszonymi przez Ciebie gośćmi, letnisko od dawna jest "rodzinne" zatem Ty nie masz obowiązków gospodyni w pełni.
    I pamiętaj - nie musisz wszystkim wokół się tłumaczyć ani czuć winna, tak na wszelki wypadek piszę gdybyś miała taką skłonność :)

  • RE: Ekstrowertycy mnie wykańczają

    Autor: fatum   Data: 2020-06-23, 09:53:46               Odpowiedz

    Kochana moja Ty zacznij od córki i siostrzenic,czyli uświadom te Kobiety,że za często do Ciebie przychodzą bez zapowiedzi i to jest dla Ciebie męczące.Później jak one zaczną przychodzić do Ciebie kiedy Ty im na to pozwolisz rozpoczniesz batalię z tym młodym chłopakiem.Ciesz się,że nie przychodzą do Ciebie także jego starsi bracia.-:)Co do mamy to sprawa jest prosta.Dołóż jej zajęć i zmęczona częściej będzie odpoczywała.Chyba nie jest tylko wiecznym,codziennym gościem?Możesz ją chyba poprosić o pomoc we wspólnym gospodarstwie? Ty sama też ładujesz baterie od innych.Serio tak jest.P.S. jakie tematy w rozmowie by Tobie odpowiadały?Gadki szmatki już wiem,że Ciebie irytują.Ludzie w zasadzie też Ciebie irytują.Nie mam dla Ciebie jakiegoś cudownego rozwiązania.Bądź po prostu szczera i mów ludziom co Ciebie u nich irytuje.Przy okazji możesz też się dowiedzieć,że i Ty też jesteś dla nich irytująca.Serio.Przy szczerych rozmowach to wychodzi.Tylko Ty boisz się zrazić do siebie ludzi i jednocześnie nie mówisz im,że chcesz od nich zwyczajnie odpocząć.Uwierz mi,gdy Ty będziesz szczera to i ludzie też będą.Troszeczkę asertywności by się Tobie KamaS przydało.A tak z innej beczki,to też chętnie bym Ciebie odwiedziła.-:)

  • Ekstrowertycy mnie wykańczają

    Autor: KamaS   Data: 2020-06-22, 23:23:57               Odpowiedz

    Witam, jako oporowy introwertyk szukam porad jak radzić sobie z ingerencjami ze świata ekstrowertyków, które doprowadzają mnie do rozpaczy, a konkretnie z niezapowiedzianymi wizytami, codziennie, każdego dnia.

    Około rok temu przeprowadziłam się z dużego miasta do lasu, dosłownie, wieś 5 chałup, moja ostatnia, potem już tylko lasy i pola. Wcześniej była to takie nasze rodzinne letnisko - rodzinne, w sensie moi Rodzice, ja z córką, siostra z rodziną. Przeprowadzka nastąpiła niedługo po śmierci mojego Tatusia, i po usamodzielnieniu się mojej córy, zamieszkała z chłopakiem. Odkryłam cudowną ciszę, fantastyczną samotnię, wielką siłę w przebywaniu samej, gdy po wielu zawirowaniach w życiu osobistym, zawodowym, finansowym oraz odejściu Taty wreszcie coś zaczęło mi się klarować, wreszcie zaczęłam coś fajnego widzieć przed sobą, przyszłość, snuć plany. Odkryłam też, że wcale nie jestem towarzyska, całe lata szłam z prądem, imprezki w tłumie itp., a tu nagle do szczęścia wystarczy po prostu las, garstka najbliższych z którymi mam regularny kontakt, i okazjonalne spotkania.

    Pracuję w domu jako korektor, rozwijam też powoli inny biznes, mieszkam w lesie z ukochanym psem, nikt mi tyłka nie zawraca, mam więcej zajęć niż czasu na ich realizację, nigdy się nie nudzę, w ogóle nie czuję się samotna, no żyć nie umierać. Nie do końca jednak...

    Cudownych sąsiadów mam, sąsiadka w moim wieku męzatka, z wielodzietnej rodziny, niestety mocno patologicznej - większość wyszła na ludzi, przede wszystkim ona. Też samotnik tak jak ja, więc ogromnie się lubimy :) raz w miesiącu pojedziemy do kina, czasem kawka itp., nie wchodzimy sobie na głowę, czasem pogadamy przy płocie, jak to na wsi ;) . My zapraszamy ich na uroczystości rodzinne, oni nas, znamy się od X lat.

    Kłopot - jej najmłodszy brat, dla którego zresztą sąsiadka była rodziną zastępczą (już pełnoletni). Tak samo jak jego starsi bracia jest nadzwyczaj towarzyski, jest mu obojętne z kim i kiedy rozmawia oby gadać. Na wsi ludzi mało, więc będzie gadał z kimkolwiek. Ja pomagam ich dzieciakom w angielskim, on mnie w cięciu drzewa, taka pomoc sąsiedzka. Problem w tym, że on jest u mnie non stop, bez zapowiedzi, ot tak, 3 razy dziennie, na papieroska, na kawkę, wtedy kiedy mu się nudzi, na wiosce poza mną raczej sami seniorzy zatem gdzie ma niby iść, plus nikt inny nie pali hahaha. Wchodzi jak do siebie, dosłownie, co doprowadza do szału również mojego pieseła ;) .

    Dla większości ludzi może to normalne - ja jestem na skraju, naprawdę. Nie znam dnia ani godziny. Nie mogę we własnym domu w środku lesie w gaciach połazić, bo zaraz może przyjść. Rozkładam matę do jogi - patrzę idzie. Po wielu godzinach przed kompem wreszcie mogę chwilę poczytać na tarasie - idzie. Wychodzi słońce mam pół godziny wolnego, myślę idę na leżak - idzie. Wychodzę o 21.00 w szlafroku spod prysznica - idzie. Mówię wprost, że dziś i jutro mam mnóstwo pracy -patrzę, i tak idzie.

    Troszkę na pewno "pomogła" mi tu moja Mamusia, która zwykle zaczyna mówić gdy tylko oczy otworzy rano do momentu, w którym nie położy się spać. Gdy młody tylko się pojawia, od razu kawka, gadki na tarasie i Mamusia w swoim żywiole, jest naprawdę niesamowita :) . Często bywa tu moja córka, moje siostrzenice, mnie jest wtedy ciut ciężko hehe bo za dużo się dzieje, no ale młody zawsze ma jakieś towarzystwo do rozmowy. Identycznie było kiedyś z jego starszymi braćmi, teraz już tu nie mieszkają. W końcu skoro za każdym razem gdy do kogoś przychodzisz, jesteś miło witany i zabawiany, to wychodzisz z założenia, że oni zawsze mają czas, nie?

    Być może mało jest takich ludzi jak ja. Być może jestem, nie wiem, dziwna, aspołeczna? Chyba jednak nie, potrafię być wręcz duszą towarzystwa. Uwielbiam towarzystwo ludzi, ale na moich zasadach. Najbardziej jednak cenię sobie teraz spokój i ciszę, realizację dnia według mojego planu, i potrafię nawet telefonu nie odebrać, gdy zadzwoni w momencie, gdy nie chce mi się gadać. Czy ja powinnam walczyć z własnym samotnym wilkiem, aby go przekonać, że to jednak super sprawa, że ktoś Ci wpada na chatę ot tak sobie, gdy to ostatnia rzecz, której chcesz? Bo najbardziej teraz w życiu pragniesz kompletnej samotności 24godz. /dobę?

    Czy mam kombinować jak koń pod górę, aby nie urazić dzieciaka, który po prostu szuka towarzystwa i uwagi, bo gdy był dzieckiem nikt na niego uwagi w ogóle nie zwracał (nasza rodzina bardziej niż jego własna, dopóki nie znalazł się pod opieka siostry), ale jednak jakoś dać do zrozumienia, że jestem "inna" i nie można mi ot tak wpadać tutaj jak do siebie. Jak rozmawiać z ekstrowertykami, żeby coś zrozumieli? Nie jest tak, że samotnicy ich nie lubią czy w ogóle nie chcą ich towarzystwa, ale mamy bardzo cienkie granice. Ps. z Mamą idzie mi kiepsko, coś robię źle, ona często chyba myśli, że jestem zła lub coś się stało bo nie mam humoru a ja po prostu kocham ciszę, gadka szmatka mnie straszliwie męczy, ludzie mówiący wokół mnie wypalają po prostu moje baterie, i nie umiem tego przekazać w taki sposób, aby te osoby nie poczuły się, nie wiem, odtrącone. Ciężko mi jest.