Forum dyskusyjne

RE: Zazdrość

Autor: Str4nger   Data: 2020-06-24, 12:37:14               

Przeczytałem ten post i jestem przerażony...
Wiele już zostało powiedziane, więc skupię się tylko na tym czego nie znalazłem w odpowiedziach, lub na tym co uważam za wyjątkowo ważne w rozważaniach.
Po pierwsze - tą chorobliwą (obsesyjną wręcz) zazdrością szkodzisz wszystkim - co już zauważyłaś. W równym stopniu mężowi jak i sobie. Z tego co piszesz, Twój mąż od początku Waszej relacji był na bardzo krótkiej smyczy. Nie miał żadnego marginesu własnych spraw, zainteresowań, znajomości. Jeśli teraz sytuacja się zmieniła - będzie chciał z tego czerpać, bo teraz widzi życie takim jakie powinno być. I nie możesz mu się dziwić. Problemem jest to, że faktycznie ludzie spuszczeni ze smyczy czasem robią głupoty, bo zachłystują się tym co dla nich nowe. Choć to oczywiście nie oznacza, że tak musi zdarzyć się w Waszym przypadku. To co zdarzy się natomiast z pewnością, to Twoja narastająca frustracja, jeśli nic z tą zazdrością nie zrobisz. Im dłużej będziesz tkwić w takim stanie, tym bardziej będziesz niezadowolona z całego swojego życia. Sama się nakręcasz i robisz sobie krzywdę. Ale też dajesz tym powód mężowi, żeby jeszcze bardziej cieszył się życiem poza domem. Pomyśl - jeśli dla spokoju i uniknięcia Twoich pretensji będzie musiał zrezygnować ze spotkań towarzyskich i zamiast dobrze się bawić ze znajomymi, będzie musiał siedzieć w domu i oglądać Twoją niezadowoloną minę - jak sądzisz, będzie miał poczucie że dobrze wybrał, czy nie koniecznie? Będzie miał poczucie że się poświęca i nie ma nic wzamian. Oczywiście nie mam tu na myśli zdjęcia z niego wszystkich domowych obowiązków i umożliwienie swobodnej zabawy, bo przecież macie oboje swoje obowiązki, a wraz z narodzeniem córki, będzie ich jeszcze więcej.
I jeszcze jedno. Nie możesz mieć do męża pretensji o to, że "kiedyś siedział w domu, a teraz nie chcę". Bo to naturalny efekt. Znam wielu facetów, którzy pierwsze lata związku poświęcali się tylko i wyłącznie kobiecie i rodzinie. Ale to nie jest w naturze faceta i w miarę upływu czasu zawsze, w każdym przypadku, coraz większego znaczenia w ich życiu nabierają aktywności inne niż okołorodzinne. Czasem to jakieś hobby, czasem towarzystwo, czasem jakiś życiowy cel (budowa domu, ogród, itp) a czasem "misja" (polityczna, społeczna, itp).
Ktoś mi kiedyś powiedział, że natura kobieca pozwala na to, żeby w roli celu życiowego wystąpił dom i rodzina. U mężczyzny takim celem życiowym musi być coś, co zostanie dla potomnych. Jakkolwiek szowinistycznie to zabrzmi - trochę racji w tym jest.
W tym kontekście mówienie, że "mężowie koleżanek nigdzie nie wychodzą" to świadectwo bardzo daleko idącej naiwności bądź chęci zaklinania rzeczywistości. Względnie Twoje znajome mają bardzo safandułowatych mężów.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku