Forum dyskusyjne

RE: Czy człowiek może się aż tak zmienić? Tuluzka

Autor: Dyzia   Data: 2020-05-27, 07:31:17               

"Z przykrością muszę stwierdzić,ze nie myliłam się co do tego pana :(((" - rozumiem, że od poniedziałku miałaś (nie)przyjemność poznać Dimę i wnioskujesz na podstawie osobistych eksperiencji?


"Tak .Mam wbudowany agresorradar,który nigdy mnie nie zawodzi," - gratuluje cudownej projekcji własnych przeżyć na osobę trzecią.

Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że żaden psycholog pracujący z parami nie zagwarantuje skuteczności terapii bez drugiej osoby ze związku. ( O ile w ogóle coś zagwarantuje, nawet z dwoma partnerami, bo tu 90% sukcesu zależy od woli osób chodzących na terapię). Z bardzo prostego względu: nasz obraz rzeczywistości jest subiektywny, a więc niemiarodajny. To, co Ty możesz odebrać jako zniewagę życiową- Twojego partnera może po prostu rozśmieszyć. To, co on uzna za tragedię w życiu, Ty uznasz za zaledwie mały kamyk na drodze do celu. Dlatego pracuje się najlepiej z dwoma osobami, bo po prostu można wtedy pokazać te różnice w myśleniu i odbieraniu zachowań/bodźców. ( Które mają korzenie nawet we wczesnym dzieciństwie, w tym co pamiętamy itp- ale to temat na dłuższą specyfikę terapii). Masz przedstawiony obraz z jednej strony- nie wątpię, że jest w odczuciu Anny najprawdziwszy- bo Jej. Pytanie, jaki obraz namalowałaby ta druga strona.
Wtedy, kiedy nie rozumiemy/czujemy się zranieni - mamy tendencje do myślenia dwubiegunowego: albo ja jestem winny/a albo druga strona. A najczęściej ( poza oczywistymi wypadkami ciężkich uzależnień i wieloletniej przemocy fizycznej/psychicznej) nie ma jednoznacznie winnych, albo patrząc z drugiej strony każdy jest winien po trochu.
Sztuką jest tak rozmawiać, żeby ani nie wpędzić w poczucie winy, ani nie wdrukować obrazu "zawsze mam pecha i trafiam na psycholi". Psychika ludzka , szczególnie po przeżyciach traumatycznych- a takimi są rozpady związków, jest bardzo delikatna i podatna na wpływy. I nie każdy zacznie nienawidzić i przestać myśleć na życzenie- czasem im bardziej na siłę , tym gorzej.
Dobry terapeuta niekoniecznie musi ratować związek- czasem różnice w postrzeganiu świata są tak wielkie, że cudu by trzeba było, żeby to utrzymać. Albo po prostu strony NIE CHCĄ się zrozumieć- nie i już, niepojęte i niezrozumiałe i tyle i.."(...) nie będzie mi tu jeden z drugim mówił psycholog, że ona tak myśli, bo ja lepiej wiem, co ona myśli i co czuje(...)"
Ale dobry terapeuta pomaga zamknąć związek bez gniewu i urazy- bo te uczucia po prostu niszczą w perspektywie długofalowej, i zamykają ludzi na nowe związki. ( O ile na początku wydaje się, że pomagają.)
Ale de gustibus non est disputandum jak wiadomo- więc może Tobie lepiej , gdy wierzysz, że masz "agresoradar" i że nigdy się nie mylisz. ( Tylko powiedz, co będzie jak pomylisz się ten jeden jedyny i kogoś tym zamkniesz do końca życia..)

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku