Forum dyskusyjne

RE: Związek z partnerem DDD

Autor: kamido   Data: 2020-05-03, 16:38:20               

Cześć Mimbla. Dzięki za odpowiedź.
Ze mną jest tak, że jestem po trochu przedstawicielem podejścia, że jak się coś zepsuje, to się to naprawia, a nie wyrzuca do kosza...
I może trochę ofiarą takiego spojrzenia na życie, bo rzadko odpuszczam i niechętnie się poddaję. Co tutaj pewnie działa przeciwko mnie.
Mam też świadomość, że przecież sama też na pewno nie jestem bez winy; chociaż nieraz przyszło mi do głowy, że może niepotrzebnie tak na to patrzę, bo to, co wyprawia mój mąż, nie mieści mi się w żadnym ujęciu miłości.
Jednego dnia bez kija nie pochodź, drugiego nas kocha i jest do rany przyłóż. Po ostatniej długiej rozmowie było dobrze przez tydzień. Sielanka. Aż któregoś wieczoru wrócił do standardów i zaczął się czepiać. Wystarczyły dwa dni i znów byliśmy w tym samym miejscu co wcześniej.

Napisałaś: "Tu jest zero-jedynkowo. Albo marazm przerywasz podejmując ryzyko albo ryzyka się zanadto boisz i wtedy marazmu nie przerwiesz za nic."
Tak szczerze mówiąc, to już się nawet nie boję. Bo chyba mi nic innego w zanadrzu nie zostało. Nie chciałam robić dzieciom wody z mózgu - jeżeli się rozstawać, to chyba na dobre. Zresztą jak kiedyś mężowi zaproponowałam separację na jakiś czas, żebyśmy się oboje zastanowili nad tym, co dalej, to usłyszałam, że on dobrze wie, o co mi chodzi. Że "chcę to załatwić na miękko" - niby na próbę, a potem na stałe i że "on nie będzie tego rozkładał na raty, że albo w jedną albo w drugą." Próbuję więc znaleźć metodę na uratowanie mimo wszystko tego związku, ale tracę nadzieję na cokolwiek...

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku