Forum dyskusyjne

Sortuj:     Pokaż same tytuły wpisów w wątku
  • RE: Czuję się zagubiona..

    Autor: Yolka   Data: 2020-01-07, 02:06:03               Odpowiedz

    Ja także wierzę, że autor ma szczere intencje, ale sam nie pomoże dziewczynie. Nie sądzę, że ona ma borderline, jest raczej ofiarą wieloletniej przemocy psychicznej (fizycznej także) i osobą współuzależnioną, niczym żony alkoholików, czy przemocowców.
    Stąd jej uległość wobec toksycznej matki, te cotygodniowe wyjazdy w czasie studiów do domu, w którym doświadczała wiele złego, oddawanie matce pieniędzy, do których rodzicielka nie miała żadnego prawa (sama miała obowiązek łożyć na córkę), czy teraz będąc za granicą ma ciągłą potrzebę zyskania aprobaty matki.
    Autor, co najwyżej może starać się namówić dziewczynę na terapię, która pomoże jej zdiagnozować problem, nauczy stawiania granic matce, a być może uświadomi konieczność jeśli nie całkowitego, to zdecydowanego zminimalizowania kontaktów z matką.

  • RE: Czuję się zagubiona..

    Autor: TresDiscret   Data: 2020-01-05, 18:12:23               Odpowiedz

    Wierzę we wszystko, co piszesz i wierzę w Twoje intencje, ponieważ znam takich ludzi.

    Wszystko, co odpisałeś kojarzy mi się* z borderline i, tak jak już Ci zasugerowano, uważam, że potrzebna byłaby odpowiednia terapia. Bardzo dobrze, że ktoś wcześnie zauważył, że jest problem i jej zachowanie i samoocena jest nieadekwatna do rzeczywistości.

    *podkreślam jednak, że tylko mi się kojarzy - nie posiadam fachowej wiedzy.

  • RE: Czuję się zagubiona..

    Autor: fatum   Data: 2020-01-05, 14:06:02               Odpowiedz

    Przepraszam bardzo jakim cudem ona czytając nie odniosła się do tekstu o sekrecie,który przed Tobą ukrywa?Kobiety tak nie robią.Zatem jest podejrzenie duże,że dziewczyna jednak nie czytała tekstu!P.S. nie jest pogubiona z mojego punktu widzenia z tej oto przyczyny,że jeśli by była taka zagubiona/pogubiona to natychmiast by sama założyła tutaj wątek i napisała,że Ty nie jesteś taką osobą,jak tutaj pozytywnie o sobie piszesz.Ta dziewczyna ma skłonności do manipulacji i wybiera mężczyzn,by ją ratowali i ratowali,aż sami wpadną w pułapkę.To jest ta jej tajemnica,którą skrzętnie ukrywa przed facetami.I dobrze jej to jak widać na załączonym obrazku wychodzi.Kolego sympatyczny czytaj dużo o związkach toksycznych,bo się znalazłeś w związku toksycznym i to na własne życzenie.O toksyczności jest dużo materiału w sieci.Do emerytury nie zdążysz tych informacji przeczytać.Ale warto to robić,bo przybywa ludzi toksycznych i to jest w sumie smutne.Pozdrawiam.

  • RE: Czuję się zagubiona..

    Autor: APatia   Data: 2020-01-05, 10:35:28               Odpowiedz

    Autor: Lukash96 Data: 2020-01-05, 01:38:01
    Nie chciałem być odebrany jako ten który pisze za plecami kobiety.. Według Ciebie to co robię nie jest potrzebne ?

    Wg mnie to co robisz jest albo naiwne albo nie bezinteresowne. Po prostu ci nie wierzę.
    Ale to prawdopodobnie jest spowodowane moim mocno ograniczonym zaufaniem do ludzi. Tym bardziej, że to co piszesz przypomina mi takiego jednego, z którym niestety miałam do czynienia.
    Tak czy inaczej mogę się mylić więc życzę wam powodzenia.

  • RE: Czuję się zagubiona..

    Autor: Lukash96   Data: 2020-01-05, 02:04:30               Odpowiedz

    Już zapytałem. Powiedziała, że chce z tym wszystkim iść do terapeuty specjalisty, nie do psychologa czy psychiatry. To były jej słowa, sam nie wiem co byłoby w tym momencie słuszniejsze bo tak jak mówiłem wcześniej, nie mam w tym dużej wiedzy i obeznania.

  • RE: Czuję się zagubiona..

    Autor: Lukash96   Data: 2020-01-05, 01:40:06               Odpowiedz

    Już zapytałem. Powiedziała, że chce z tym wszystkim iść do terapeuty specjalisty, nie do psychologa czy psychiatry. To były jej słowa, sam nie wiem co byłoby w tym momencie słuszniejsze bo tak jak mówiłem wcześniej, nie mam w tym dużej wiedzy i obeznania.

  • RE: Czuję się zagubiona..

    Autor: Lukash96   Data: 2020-01-05, 01:38:01               Odpowiedz

    Wiesz co powiem Ci teraz szczerze, pokazałem jej cały ten tekst. Powiedziała mi, że trafiłem w sedno, że tak dobrze ją znam, że tak bardzo sie staram. Szczerze sam spodziewałem się reakcji, że w którymś miejscu nie zgodzi się z czymś i będziemy to wyjaśniać, sprostowywać. Spodziewałem się także krytyki, nie czułem się zbyt pewnie z decyzją pokazania jej tego.

    Tak jak widzisz, stało się całkiem co innego, czego się nie spodziewałem.

    Nie dowiedziałem się również o sekrecie, który przede mną rzekomo miałaby skrywać.

    Szczerze bardziej zależy mi na tą chwilę bardziej na jej szczęściu, odnalezieniu siebie, niż na odbudowie naszego związku. Uwierz mi, że jeśli będzie trzeba, że jeśli będzie potrzebowała dłuższego odpoczynku bądź przerwy, zgodzę się na to. Nie ograniczałem jej również pod względem kontaktów z innymi facetami.

    Nie chciałem być odebrany jako ten który pisze za plecami kobiety.. Według Ciebie to co robię nie jest potrzebne ?

    Zgodziła się na terapeutę..

    Jasne, ustalmy to tutaj dlaczego nie jest pogubiona, z Twojego punktu widzenia.

  • RE: Czuję się zagubiona..

    Autor: APatia   Data: 2020-01-04, 22:11:19               Odpowiedz

    To kiedy zapytasz czy pójdzie do psychiatry?
    A jeśli się nie zgodzi? Co zrobisz?

  • RE: Czuję się zagubiona..

    Autor: fatum   Data: 2020-01-04, 19:34:20               Odpowiedz

    P.S. ciągłe płacze/płakanie sugerują obniżony nastrój u dziewczyny i wymagany jest kontakt z psychiatrą,by sprawdził,czy nie ma ona depresji?Warto o tym pomyśleć.

  • RE: Czuję się zagubiona..

    Autor: fatum   Data: 2020-01-04, 19:21:44               Odpowiedz

    Pewnie jesteś typem mężczyzny,który "z miłości" lubi decydować o Kobiecie.Nie pyta się więc jej,czego potrzebuje,a czego nie potrzebuje tylko z góry w ramach "miłości" pisze za jej plecami o niej,anonimowo.Łał.P.S. tak jestem przekonana,że jeśli dasz jej te teksty do odczytania,to poznasz jej prawdziwe oblicze i sekret,który zataiła przed Tobą.W moim przekonaniu,to ona nie jest pogubiona.Dlaczego?Wspólnie to tutaj ustalimy.Ok?

  • RE: Czuję się zagubiona..

    Autor: Lukash96   Data: 2020-01-04, 18:26:08               Odpowiedz

    Słuchaj, widzę że nasza rozmowa idzie trochę po nie właściwym torze.. Jestem tu żeby jej pomóc bo na tym mi teraz zależy najbardziej , i sądzę że również Ty mimo wszystko masz dobre zamiary. Nie przekomarzajmy się więc.

    Napisałem też że świety nie jestem, że kilka razy dałem mocną plamę. Musisz mi uwierzyć, tak po prostu, że wiele jej pomogłem, uczuciowo, finansowo, mnóstwo czasu poświęciłem, czasami nadkładając swoje relacje z innymi. Jednak mam też świadomość , że daleko mi do ideału i że wychowanie, otoczenie, wpływ rodziców też się ' jakoś ' przekłada na życie i na decyzje.

    Tak jak napisałem, dołożę wszelkich starań żeby pomógł nam i tym bardziej jej ktoś wyspecjalizowany, bo wiem że ona sama nie ma w bliskich dobrego wsparcia i zrozumienia. Lecz sama wiesz, że najpierw rozmowa, później dopiero decyzja, i to ona musi też się zadeklarować bo nie mogę ja o wszystkim decydować.

  • RE: Czuję się zagubiona..

    Autor: APatia   Data: 2020-01-04, 17:56:23               Odpowiedz

    Lukash96
    "Jasne, mimo wszystko dzięki Ci za sugestię. I cieszę się że z całego tego tekstu wyłapałaś tylko zakupy ;)"

    Nie tylko ale zabawne jest to jak piszesz o sobie, że taki pomocny i uczynny jesteś.

    "Uwierz mi, sam wychowałem się w rodzinie gdzie o psychologu nigdy nie było nawet mowy a przykład jaki dawali rodziciele całkowicie omijał tego typu drogi, psycholog uważany był za coś skrajnego, niepotrzebnego. "

    No i? Moja koleżanka jak usłyszała, że wybieram się do psychologa złapała się za głowę i zaczęła pytać: czy na pewno mi to potrzebne? Czy nie wystarczy jak porozmawiam z kimś z rodziny, przyjaciół? Czy nie szkoda mi kasy, czasu, etc.
    Strasznie się tym przejęła, co najmniej jakbym miała tam iść i nigdy nie wrócić. Więc jej powiedziałam krótko i na temat: Tak, jestem pewna że właśnie tego potrzebuję.

    Gdyby psycholog był niepotrzebny to by go nie było. I ludzi którzy do niego chodzą też nie. Po prostu niektórzy nie mają takich problemów z którymi nie są w stanie poradzić sobie sami (albo oszukują samych siebie, że nie mają). Nie było też tak, że nie rozmawiałam na początku z przyjaciółmi i rodziną. To były pierwsze osoby u których szukałam pomocy. Nie pomogło więc się nie poddałam i szukałam dalej.
    A jak ktoś nie ma rodziny i przyjaciół? To ma iść na cmentarz i się położyć? Czy nagle niespodziewanie znaleźć w sobie siłę i odpowiedzi na pytania które nurtowały go od kilku miesięcy? Ot tak... z rękawa wyciągnąć.

  • RE: Czuję się zagubiona..

    Autor: Lukash96   Data: 2020-01-04, 17:39:12               Odpowiedz

    Ok, pokażę jej to. Nie wiem jak to odbierze bo nie powiedziałem jej o tym co robię. Czuję się teraz jedynie źle z tym, że nie pomogłem jej od razu sugerując delikatnie specjaliste i nie zauważając tego wszystkiego dużo wcześniej. Dzięki za odpowiedz, również uważam, że warto spróbować.

  • RE: Czuję się zagubiona..

    Autor: Lukash96   Data: 2020-01-04, 17:34:08               Odpowiedz

    Jasne, mimo wszystko dzięki Ci za sugestię. I cieszę się że z całego tego tekstu wyłapałaś tylko zakupy ;)
    Uwierz mi, sam wychowałem się w rodzinie gdzie o psychologu nigdy nie było nawet mowy a przykład jaki dawali rodziciele całkowicie omijał tego typu drogi, psycholog uważany był za coś skrajnego, niepotrzebnego. Sam dorastając zauważyłem że to jednak nie jest takie złe.
    Udam się więc z nią do psychologa, najpierw jednak szczerze o tym pomyśle z nią porozmawiam bo to ona musi też się zgodzic, uważam że naciskanie i robienie czegoś na siłę może tylko pogorszyć sytuację.

  • RE: Czuję się zagubiona..

    Autor: fatum   Data: 2020-01-04, 11:36:45               Odpowiedz

    Niech przeczyta teraz ten tekst,który tutaj z miłości do niej napisałeś.Potwierdzi Twoje słowa i dopowie jeszcze to,czego nie ująłeś.I pomyślimy nad podpowiedzią.Od razu mówię,że do specjalisty i tak pójść będzie musiała,jeśli opisana historia jest prawdziwą.Tyle.

  • RE: Czuję się zagubiona..

    Autor: APatia   Data: 2020-01-04, 11:25:18               Odpowiedz

    To może zamiast pomagać jej w zakupach, przejdź się z nią do psychologa? To pomaga w takich sytuacjach.

  • Czuję się zagubiona..

    Autor: Lukash96   Data: 2020-01-04, 10:14:12               Odpowiedz

    Cześć wszystkim! 😉

    Piszę do Was w bardzo ważnej dla mnie sprawie, bardzo dużym problemie osobistym mojej dziewczyny. Wiem że ona potrzebuje pomocy, ma ogromny problem z samoocena i akceptacją siebie. A ja chcę jej pomóc jak najlepiej i nie odpuszczę do tego żeby stało się coś złego.
    Na początek pozwólcie, że opiszę jej wątki z życia, które mogą pomóc zrozumieć sytuację . Postaram się krótko.

    Poznałem ją 4 lata temu, podczas imprezy sylwestrowej ze znajomymi. Była wtedy niezbyt pewną siebie kobietą, miała 20 lat. Dużo analizowała, czuła się niepewnie w gronie większej liczby ludzi. Nie znając jej jeszcze nie zauważyłem że trzeba dość uważać na zarty/sugestie na temat wyglądu, zachowania. Mimo wszystko dobrze nam się rozmawiało i od imprezy, rozmawialiśmy codziennie , spotkaliśmy się kilka razy, po miesiącu zdecydowaliśmy się być ze sobą, czym wyciągnąłem ją również z toksycznej relacji z starszym o kilka lat facetem który ją wykorzystywał mącąc jej w głowie.
    Poznając ją poznałem również jej historię życia. Rodzice rozwiedli się gdy miała około 2 lat. Dzieciństwo miała ciężkie, w domu często brakowało pieniędzy, matka krzywdzila ją mnóstwo razy swoim zachowaniem. Nie dawała jej wsparcia, zrozumienia. Od małego była oceniana, matka docinala jej z błahych powodów, że źle się ubiera, że źle wygląda, że jest zamulona. I to od najmłodszych lat, podstawówki. Do tej pory czasami wspomina historie gdy tylko raz zniszczyła przez przypadek kurtkę i mocno się jej dostało. Rozliczania z ocen, czasami bita przez nią za złe oceny. Alimenty które ojciec płacił na nią były w całości przejęte przez matkę. Jakikolwiek oszczędności miała od swoich dziadków którzy jej pomogli ile mogli. Chodząc do szkoły była ciągle kontrolowana przez swoją rodzicielke w zły sposób, aż do końca liceum. Z wiekiem sugestie, upomnienia, kłótnie, krzyki rosły. Miała co raz gorzej aż do czasów studiów, kiedy rozpoczynając je w końcu dostała alimenty na swoje konto po tym jak pierwszy raz w życiu skontaktowała się z tatą i wszystko mu wygarnela. Oczywiście matka zrobiła jej o to taką jazdę i takie słowa padły że sobie nie wyobrażacie. W domu zawsze była porownywana do swojej siostry starszej, nazwijmy ją J, której dziadkowie oplacili studia, a mimo to zaraz po nich pracowała sprzedając chemię na targu, więc i pieniądze miała dla siebie i z nikim się nie dzieliła,nie pomagała w domu . Wracając do porównań mam na myśli to, że nawet gdy wychodziły do kościoła w niedzielę, matka potrafiła ją skrytykwac za wygląd, powiedzieć że 'nigdzie z taką ślamazarą nie idzie', że jej siostra potrafi się ubrać nie to co ona, nie raz udowadniała że się jej po prostu wstydzi. Ogrom okropnosci krótko mówiąc. J miała pieniądze bo pracowała, a ona siłą rzeczy nie mogła ich mieć będąc 15-16 latką. Sama za to miała dużo ciężej bo dziadkowie zmarli i nie mógł jej nikt pomoc poza alimentami i stypendium. Gdy sam zacząłem studia, a ona była już po 1 roku, zamieszkalismy razem i byłem dla niej wsparciem. Mieszkanie we 2 zawsze jest tańsze więc miała lżej, pomagałem w zakupach i w wielu sprawach codziennego życia,czesto sobą nadkładając. Co tydzień zjezdzalismy w swoje rodzinne strony, gdzie co weekend działy się jakieś chore akcje w jej domu. Będąc nawet na studiach, biorąc alimenty i stypendium, musiała dawać mamie cześć pieniędzy (około 1/4 dochodów) bo inaczej nie miałaby wstępu do domu ani rodziny. Starałem się jej uświadomić że rodziny się nie wybiera i wcale nie musi jeździć tam tylko po to żeby dawać pieniądze i swój wolny czas i jeszcze mieć kłótnie, żale, upokorzenie-co weekend. Mimo wszystko za każdym razem rozmawiając o tym, często płacząc z bezsilności, decydowała się na powroty tam z tego powodu że nikogo innego nie miała i że 'rodzina' mimo wszystko jest ważna. Podczas świat co roku jej mama panikowala, zawsze w tym czasie brakowało pieniędzy więc siłą rzeczy zawsze dała jej swoje drobne oszczędności. Często to ona podczas tej całej paniki ogarniała całe sprzątanie domu słuchając żali, kłótni, wszystkiego co złe. Miała naprawdę przekichane w życiu, nikt z nas na pewno nie chciałby tak mieć.

    Wyjechaliśmy niedawno za granicę w celu znalezienia lepszego zycia, odcięcia się od toksycznych spraw. Mimo odległości problemy z rodziną nie ucichły zbytnio, matka dziewczyny nadal daje się mocno we znaki. Często narzeka, nadaje na całą rodzinę, jeśli ze strony mojej dziewczyny usłyszy coś nie po myśli lub nie otrzyma jakiejkolwiek pomocy, potrafi nastawić rodzinę przeciwko niej. Mimo tego że najwięcej pomaga, zawsze wysłuchuje, jest po prostu dobra, to traktowana jest gorzej od swojej starszej, niezaradnej siostry która jest stawiana na piedestale a chyba tylko za wygląd, bo w domu totalnie nic nie pomaga, jakkolwiek, - również pracując za granicą.

    Dużo bym tu jeszcze mógł dać przykładów, ale myślę że teraz już sytuacja w miarę zobrazowana.

    Pomagam jej jak tylko mogę, ma we mnie duże wsparcie w każdej dziedzinie życia. Mimo to w ostatnim czasie zaczęło się trochę między nami psuć, trochę większa ilość kłótni niż zwykle. Czasami sam, jak każdy, powiem coś niestosownego z tzw. automatu i odbiera wszystko zbyt mocno i ciężko ją uspokoić. Wiem że kilka razy sam mocno dałem plamę i staram się naprawić swoje błędy. Widzi że czasem nieświadomie zbyt często się czepia i nienawidzi się za to, a w ostatnim czasie doszło to do tego stopnia że chce abym znalazł sobie kogoś lepszego bo ona na mnie nie zasługuje. W tym problem że ja chcę jej pomóc z tego wszystkiego wyjść i nie zostawiać jej samej. Tym bardziej żyjąc za granicą.

    Nigdy nie broniłem jej kontaktów z facetami, na ' normalnym ' poziomie. Nie ograniczam jej w tej sprawie. Zauważyłem że pisze z innymi znajomymi z przeszłości (głównie faceci) i również im się żali. Zauważam że tacy czasami mocniej na nią działają niż ja, choć sam czasem widzę jak ich wypowiedzi wyglądają, a wyglądają często słabo. Mam wrażenie że nie działam zbyt mocno choć moje wypowiedzi i sugestie, wsparcie są naprawdę duże i trafne (wiem to bo pytałem już sam innych doświadczonych ludzi czy postępuje słusznie).

    Jej problem wyglada następująco. Przez to wszystko nie akceptuje sama siebie, nienawidzi siebie, nie potrafi się odnaleźć, często nie widzi sensu w swoim życiu. Bardzo często zraża się do ludzi, łatwo się dystansuje i sporo błahych problemów, niedomówień z ludźmi analizuje zbyt mocno. Bardzo często płacze. W ostatnim czasie nagromadzilo się więcej złych sytuacji niż zwykle i potrafi sugerować że nie chce już żyć, nikomu nie jest potrzebna, wzbudza tylko problemy, ma dość siebie, bez niej świat byłby lepszy itp..

    Jak można pomóc takiej osobie? Wiem, że nie dam rady z tym sobie sam dlatego proszę o pomoc Was. Pozdrawiam serdecznie.