Forum dyskusyjne

Współlokatorka

Autor: Bezsilna94   Data: 2020-01-03, 21:58:19               

Witam. Mam problem, wielki.. przez który sypie się mój związek. Jesteśmy razem z partnerem od 6 lat razem. Nasza córka ma prawie pół roku. Do jego rodzinnego domu wprowadziłam się 2 lata temu. Idealnie teściowie, miły młodszy brat. Partner ma 30 lat. Ja jestem młodszą o 4 a jego brat ode mnie o rok.wszystko było w porządku dopóki rok temu brat partnera nie związał się z pewną dziewczyna która po krótkim czasie się do nas wprowadziła. Wszystko byłoby ok ale ... No właśnie. Mieszkają w pokoju pod nami. Mnie nauczono aby szanować obecność innych i szanować swoją intymność niestety widocznie jej nie. Zaczęło się niewinnie niby coś słyszałam a może i nie, później było tylko gorzej. Jej jęki, stęki, głośne okrzyki podczas seksu roznosiły się na cały dom, pokój, kuchnia, łazienka, toaleta... O klatce schodowej przy której mają pokój nie wspomnę... Doprowadzało mnie to do szału. Dziewczyna młoda ledwo skończyła 20 lat... Po kąpieli chodzi po domu w prześwitujących piżamkach, szlafroczku z koronką i odsłoniętymi pośladkami, nawet mając na górze sam stanik. Denerwuje mnie fakt że widzi to mój partner. Nie ma ciała modelki raczej biodra beyonce, piersi też ledwo co ale wypina tyłek przy każdej możliwej okazji nawet przy wkładaniu naczyń do zmywarki. Partner i jego rodzina twierdzą że nie słyszą tych nocnych igraszek bo śpią a ja bezradna muszę tego wysłuchiwać... Pewnego razu nawet poszłam i zapukałam im na drzwi to rodzina partnera i on nieźle mnie ochrzanili, że nie powinnam robić na złość, że może tak lubi i tak jest wychowana. Partner przekonuje mnie że on nigdy tego nie słyszał, ze ona mu się nie podoba i że nie zwraca na nią uwagi. Niestety mało mu w to wierzę bo jak jest jakaś impreza to ona oczywiście jest w centrum uwagi bo wygadana i roześmiana no "ideal". Zawsze towarzyszyła mi zazdrość ale od roku kiedy ona jest z nami wysiadam psychicznie. Nie mamy tyle pieniędzy aby wyremontować inny dom i się już wyprowadzić. Wciąż się kłócimy. Nasz związek jest w rozsypce. Miliony przykrych słów w moim i jego kierunku. Padło nawet zdanie że grzyby nie dziecko już by nas nie było. Nie potrafię opędzić się od dogryzek "popatrzyłes się na nią, co fajny ma tyłeczek" i innych zdań. Niestety to chyba, że po ciąży i przez te kłótnie i przykre słowa straciłam poczucie własnej wartości i kobiecości. Nie wiem już co mam robic. Rozumiem go że on też już ma dość moich docinek i głupich zagrań ale co ja mam sobie myśleć skoro nic się nie zmienia w sytuacji z gołodupcem (bo tak ja nazywam). Wciąż myślę tylko o tym czy jak wyłączę tv nie będzie słychać jęków lub czy jak partner pójdzie do wc to czy tego nie usłyszy a może nie daj boze podnieci i mu się spodoba? Pomocy.

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku