Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: Norweska krzywda. Państwo odbiera dzieci, rodziny uciekają do Polski

Autor: sams2   Data: 2017-08-29, 09:34:51               

To twój portret? Bardzo ładny.:)

Ja wiem, że "tak skonstruowany jest świat i na tym opiera egzystencja", co jest najgłupszą rzeczą jaką przeczytałam na tym forum, ale wiesz- jak masz problem z kobietami, kobiecością etc- to coś na to da się zrobić. Piszę serio, jak masz problemy z miękką stroną i utożsamiasz się z Prawem-Ojcem, to nie musisz tak żyć. Napisz, pogadamy spokojnie.

A co do tematu to rozwiną -raczej dla czytelników a nie dla ciebie, bo tu poglądy masz ustalone. Dla mnie jasne jest, że potrzebna jest trzecia strona chroniąca dziecko w przypadku nadużyć w rodzinie. To nie urzędnik ma decydować, a powinien pojawić się zespół psychologów, pedagogów, którzy będą pracować nad całym systemem rodzinnym w celu poprawy jego funkcjonowania. Rodziny dysfunkcyjne nie są właściwym miejscem przygotowania do - jak piszesz- "życia w stadzie". Smutną stroną u nas jest to, że odseparowane zostaje dziecko a nie przemocowiec, tak jak w znanym przypadku rodziny Bajkowskich. Tam było wychowanie przez przemoc (bicie, przywiązywanie do kaloryfera) i mimo że ojciec zgłosił się do psychologów (chrześcijańskich- tam spodziewał się znaleźć poparcie dla karania jako metody wychowawczej zgodnie z chrz. narracją)to nie zmienił swojej karzącej przemocowej postawy wobec dzieci. Powinien zostać odseparowany od rodziny jako ktoś kto nie współpracuje dla dobra dzieci a niestety zostały odseparowane dzieci. Dysfunkcyjna, patologiczna rodzina jest wyrokiem losu- bo dziecko nie ma wyboru i jest za słabe, ale wybór mają dorośli by je chronić. Jeśli uważasz, że należy maltretowane, nadużywane dzieci zostawiać bez pomocy, bo "tak skonstruowany jest ten świat", to się bardzo mylisz. Sposobów na " życie w rodzinie" jest mnóstwo w różnych kulturach, np. u Aborygenów, "matką i "ojcem" jest grupa,totem, kobiety z rodu -wszystkie nazywane są "matkami", w średniowieczu bliższym niż ojciec (bo ojcostwo nie było ustalalne) był wuj. Idea rodziny nuklearnej (i to opartej na miłości a nie na handlu) to patriarchalny, burżuazyjny (romantyzm) pomysł z XIX w.

A co do "życia w stadzie". Jestem zdania, że poddanie się stadu, dla dobra i świętego spokoju innych, jest jedną z krzywd jakie można sobie wyrządzić. Ważna jest jednostka i jej rozwój a nie spokój innych. Odpowiedz-ialność za siebie, Odpowiedź na siebie. Jednostka jest wyżej niż narracje (rodzina, ród, naród, etc, etc).

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku