Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: GG o miłości. Jak przeżyć rozstanie?

Autor: taxus11   Data: 2008-01-19, 19:33:49               

"Kto naprawdę kocha, prawie nigdy nie pozna, kiedy ten drugi przestał kochać":(
Czy kochałam naprawdę... tak kochałam całym sercem i myślałam, że spędzimy ze sobą całe życie. Wczoraj zawalił mi się świat, boli to tym bardziej, że jeden kryzys pokonaliśmy i potrafiliśmy na nowo odnaleźć szczęście. Może nie powinniśmy wchodzić jeszcze raz do tej samej rzeki...
Sama nie wiem, nic już nie wiem. To tak boli jeśli najbliższa ci osoba na świecie mówi po 8 latach, że już nic nie czuje, że sie wypaliła, że nie wie co ma zrobić ze swoim życiem i nie wie czy chce spędzić je z tobą. A najgorsze jest ta pustka w spojrzeniu, ta obcość...
W najgorszych koszmarach nie sądziłam, że znów mnie to spotka, że tak łatwo można nas przekreślić.
Chyba wciąż jestem w szoku, choć z drugiej strony nie jestem już tą osobą sprzed 3 lat. Wtedy byłam gotowa zrobić jakąś głupotę i niewiele brakowało bym zrobiła sobie jakąś krzywdę. Teraz wiem, że muszę iść dalej, że nie mam już o co walczyć, osoby którą kochałam już nie ma, choć jeszcze tak nie dawno tak bardzo czułam jej miłość...
Czemu tak się dzieje, nie pocieszają mnie ostatnie słowa które usłyszałam " Żebym pamiętała, że jestem dobrym człowiekiem, że to nie moja wina, że jeszcze znajdę kogoś kto mnie pokocha"
Gdybym pisała na kartce, chyba już cała byłaby zamazana od płaczu.
Człowiek myśli że wyczerpał już limit cierpienia, a w najmniej spodziewanym momencie...
"Co nas nie zabije to nas wzmocni", chciałabym zasnąć i obudzić sie jak już wszystko będzie dobrze. Ale niestety w życiu nie jest tak lekko. Każdy niesie swój krzyż. Może ludzie słabi muszą wycierpieć więcej, żeby stać się silniejszymi.
Co przeoczyłam, przecież czułam jego miłość, kiedy wyczułam że jest coś nie tak próbowałam walczyć, rozmawiać, ale on mówił że jest wszystko w porządku. Chyba w tej walce byłam osamotniona. Nie można zmusić kogoś do miłości.
Boję się codzienności, zwykłych czynności, które do tej pory robiliśmy razem, boję się że go spotkam, że spotkam naszych wspólnych znajomych, rodzinę, którą pokochałam jak swoją, boję się ich kłopotliwych spojrzeń, boję się że szybko pocieszy sie nową dziewczyną.
Może to głupie, ale pamiętam jak wróżka do której trafiłam całkiem przez przypadek powiedziała, żebym nie ufała mężczyźnie o brązowych oczach, że on mnie skrzywdzi. Puściłam to mimo uszu, ale chyba coś w tym jest skoro dwa razy mnie zranił.
Ciesze się że znalazłam to forum, w kupie zawsze raźniej, przynajmniej nie jestem jedyną osobą na tym świecie, której miłość została odrzucona...
Gdy 8 lat temu poznałam X, było to najlepsze co mnie spotkało po koszmarze anoreksji. Był on pierwszą osobą, która pokochała mnie za nic, która uwierzyła we mnie, postawiła mnie na nogi, pisała mi wiersze, była przy mnie całym sobą. Właśnie dlatego to tak boli, ja na początku nie chciałam z nim chodzić, ale gdy już go pokochałam to na całe życie, na dobre i na złe...
Jak mam znów uwierzyć w miłość, jak mam uwierzyć że jestem warta miłości. Skąd mam czerpać siłę żeby żyć dalej...Pomóżcie:((

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku