Forum dyskusyjne

Przeczytaj komentowany artykuł

RE: GG o miłości. Jak przeżyć rozstanie?

Autor: Tomek82   Data: 2007-12-05, 16:13:25               

Chłopie jak ja Cię dobrze rozumiem. Moja obecna sytuacja jest bardzo podobna do Twojej. Rozstałem sie z dziewczyną pod koniec października, a właściwie to ona stwierdziła, że "nie czuje, że to jest to", ma wątpliwości i chce teraz zostać sama. Różnica miedzy nami a Wami polega tylko na tym, że nasz zwiazek trwał dużo krócej niż Wasz. Ale nie zmienia to faktu, że cały listopad upłynął mi pod znakiem depresji, analizowania popełnionych błędów (a naprawdę nie wydaje mi się abym popełnił jakieś poważne - starałem się na maksa i szczerze, a ona swoim zachowaniem to odwzajemniała, wystrzeliła mi ze swoja decyzją własciwie z tygodnia na tydzień, bo od połowy października dało się wyczuć wątpliwości w jej zachowaniu).
Gdy maksymalnie się starasz i poświecasz dla tej drugiej osoby, dajesz jej od siebie wszystko i szczerze i wydaje Ci się cały czas, że wszystko jest w porządku, a potem nagle przytrafia Ci się coś takiego - to masz wrazenie, że nic nie ma sensu, analizujesz popełnione przez siebie błedy i nie znajdujesz takich, których nie można by było naprawić zwykłą, szczerą rozmową. Dochodzisz do wniosku, że nie była to prawdziwa miłosć, bo kto naprawdę kocha, ten dąży do tego by za wszelką cene naprawić to co się zaczęło psuć w związku. I jest Ci z tą świadomością jeszcze gorzej.
Ale najgorsze jest właśnie obwinianie się w takiej sytuacji i szukanie dziury w całym. Jezeli nie popelniło się czegoś naprawde niewybaczalnego (lub trudnego do wybaczenia), to nie można się obwiniać (a jeżeli nawet popełniło, to wyciagnac z tego nauczke na przyszłosć, bo człwoiek przecież uczy sie na swoich błędach), jedyne co pozostaje to dać sobie trochę czasu i albo poczekać na rozwój sytuacji, albo skierować się ku czemuś nowemu. Nie jest to proste, ale tak to już bywa w życiu. Albo sie podnosisz i idziesz dalej i nie tracąc wiary w odnalezienie swojego szczęścia dalej go poszukujesz, albo zamykasz się w domu i dajesz zjeść depresji.
Ja w przeciwieństwie do Ciebie Sebastianie odzyskałem kilogramy stracone na zamartwianiu się o co jej wlaściwie chodziło:), latam na imprezy, spotykam sie z różnymi kolezankami na "randkach" (bez podtekstu, za wcześnie jeszcze na nową miłosc), ze znajomymi, uprawiam sport (dzisiaj lecę z bratem grać w halówkę), pojechałem sobie w góry, poznaję nowe osoby przez neta, daje sie pochłonąc pracy (którą bardzo lubię), mam również hobby - zespół muzyczny, który zajmuje mi czas - słowem, staram sie o niej zapomnieć.
Nie mówie, ze jest rózowo, czasami łapią mnie duże spadki nastroju, podświadomie szukam swojej winy wobec tego, co się stalo, ale okres że nie chciało mi sie wstawac, a nawet wykazywac jakiejkolwiek fizycznej aktywności (krótki), juz dawno mam za sobą i w sumie z kazdym tygodniem jest coraz lepiej.
Chociaz latwo mi mówić odnoszac to wszystko do siebie - jedyną metodą na rozstanie jest nie marnowanie czasu, który nastał po tym wydarzeniu. To pozwala szybciej zapomnieć i przeżyć ten okres wartościowo, po prostu nie zmarnować go. Czego wszystkim, których serca zostały zranione życzę. I obyśmy jak najszybciej znaleźli swoje drugie połowki:).
Pozdrawiam

Odpowiedz


Sortuj:     Pokaż treść wszystkich wpisów w wątku