Artykuł

Anna Starkowska

Anna Starkowska

Dotyk jako najcenniejszy ze zmysłów


Wstęp


Jeżeli zostalibyśmy postawieni przed koniecznością wyboru jednego tylko zmysłu, który przez resztę życia miałby zastępować nam wszystkie pozostałe - rozsądnie byłoby nie odstępować od dotyku. Jest on dla nas narzędziem poznania, warunkiem rozwoju, pośrednikiem komunikacji, źródłem radości i przyjemności. Stanowi filar najpiękniejszych uczuć wyższych, a jednocześnie jest niezastąpionym środkiem ich ekspresji. Jest budowniczym więzi międzyludzkich, poczucia bezpieczeństwa i zaufania. Aparatem dydaktycznym, wychowawczym i terapeutycznym. Jest nie tylko narzędziem poznania otaczającego nas świata, ale i narzędziem jego zmiany na lepsze. Przede wszystkim jednak - jest tak bardzo niedoceniany. Wychodząc z założenia, że wciąż zbyt mało wiemy o ogromnej roli, jaką dotyk odgrywa w naszym życiu, chciałam podkreślić konieczność upowszechnienia tej wiedzy tak, by każdy człowiek wiedział, jakim bogactwem obdarza drugiego człowieka, obdarzając go swoim dotykiem - i że wcale nie jest to teza postawiona zbyt pochopnie.

W artykułach na ten temat niejednokrotnie będę odwoływała się do pojęcia relacji matka-dziecko. Nie oznacza to wcale, że w podobnie silny związek z dzieckiem nie może wejść ojciec, bądź (w wyjątkowych sytuacjach) inna osoba dorosła np. babcia, czy rodzic zastępczy. Podkreśla się w ten sposób, że związek matki i jej biologicznego dziecka jest relacją absolutnie wyjątkową i że to właśnie ta kobieta - w zasadzie od chwili poczęcia - jest ze wszech miar predysponowana do odegrania najważniejszej roli w jego życiu.

Na nasze ciało bezustannie oddziałują niezliczone bodźcie ze środowiska zewnętrznego, od których nasz mózg jest odizolowany. Zanim dochodząca do źrenicy oka wiązka światła zostanie przetworzona w narządzie zmysłu na impuls nerwowy, a następnie w mózgu na obraz - zajść musi ogromna ilość złożonych procesów biochemicznych. Jeszcze większa - gdy w wiadomości zwrotnej mózg informuje nas, że przedstawiony mu obraz jest piękny. Inspiracją dla badań nad człowiekiem stało się zatem poszukiwanie odpowiedzi na pytania: Jak świat zewnętrzny przedostaje się do środka? W jaki sposób człowiek konstruuje swoje własne wyobrażenia świata zewnętrznego? Jak migotanie ogniska, szum morza i delikatny pocałunek reprezentowane są przez połączenia nerwowe? Jakie przemiany biochemiczne muszą zajść w naszym układzie nerwowym by powstały świadome doświadczenia ruchu i ciepła, tego co ciekawe, piękne, przyjemne [1].

Kilka słów o procesie zmysłowego postrzegania


Oddziaływanie świata na człowieka odbywa się za pośrednictwem receptorów. Aby wytworzyć choćby najprostszy obraz zewnętrznego świata najpierw musi dojść do procesu zwanego wrażeniem, podczas którego receptory zmysłowe wykrywają fizyczną energię środowiska, a następnie kodują w postaci sygnałów nerwowych. Inaczej mówiąc, wrażenie jest to "zdanie sobie sprawy z właściwości jakiegoś przedmiotu lub zdarzenia, które zachodzi, gdy jakiś rodzaj receptora (na przykład ten z tyłu oka, w uchu, lub w skórze) jest stymulowany" [2]. Kolejnym krokiem jest wyselekcjonowanie odebranych sygnałów, ich uporządkowanie oraz zinterpretowanie, aby umożliwić nam rozpoznawanie istotnych dla nas przedmiotów i zdarzeń, a więc złożony proces spostrzegania, zwany też percepcją. W naszych codziennych doświadczeniach wrażenie i spostrzeganie łączy się w jeden ciągły proces [3]. Dochodzące do nas bodźce, czyli czynniki zaistniałe zarówno wśród zewnętrznych jak i wewnętrznych warunków życia, w toku zjawisk życiowych wywołują w nas rozmaite zmiany, stanowiące naszą reakcję. Zmysł natomiast jest to zdolność reagowania na dany rodzaj bodźców w sposób dla nas specyficzny oraz generowany przez określone właściwości komórki lub nawet całego organizmu. Organ umożliwiający nam odbiór bodźców określonego typu, to narząd zmysłu. I w końcu zdolność organizmu do uwarunkowanego reagowania na bodźce różnych typów nazywamy wrażliwością [4].

O wyjątkowości dotyku w zmysłowym wyposażeniu człowieka


Ludzkie zmysły stały się przedmiotem zainteresowania już ponad 2 tysiące lat temu, wówczas Arystoteles wyróżnił ich pięć: wzrok, słuch, węch, smak i dotyk. Od tamtego czasu jednak wiele się zmieniło. Obecnie mówi się o dziewięciu, a czasami nawet dziesięciu zmysłach, których istnienia jesteśmy w stanie dowieść. Obok wzroku, słuchu, węchu i smaku wyodrębniono dodatkowo grupę pięciu zmysłów somatycznych, odpowiadających za odbieranie wrażeń związanych z naszym ciałem oraz jego pozycją w przestrzeni. Do grupy zmysłów somatycznych zalicza się zmysł kinestetyczny (skoncentrowany na wzajemnym położeniu różnych części ciała i sposobie poruszania się kończyn), zmysł równowagi (dostarczający informacji o układzie ciała względem siły ciążenia) i zmysł dotyku (z wyszczególnionymi różnicami w doznawaniu wrażliwości na temperaturę i ból). Niektórzy uczeni są zwolennikami uznawania szóstego zmysłu somatycznego, którym jest zmysł magnetyczny - umożliwiający wyczuwanie pola magnetycznego kuli ziemskiej (silnie rozwinięty jest u wędrownych ptaków) a także, prawdopodobnie, jeszcze jednego - spostrzegania pozazmysłowego, zwanego niekiedy jako psi [5] .

Dla człowieka przeważającymi zmysłami są wzrok i słuch. To właśnie ośrodki wzrokowe i słuchowe zajmują największe części naszej kory mózgowej. Zmysły te mają też dla nas pierwszeństwo w procesach spostrzegania - najpierw wolimy obejrzeć nowy, nieznany przedmiot, dopiero później chcemy (lub nie) powąchać, posmakować, dotknąć. Pomimo tego stwierdzenie, że którykolwiek ze zmysłów, jakimi dysponuje człowiek, jest absolutnie najważniejszy - nie byłoby w pełni relatywne. Choć wzrok i słuch często wydają się nam najcenniejsze to mimo wszystko bez zmysłu dotyku, smaku i zapachu, a także zdolności odczuwania wrażeń somatycznych, mielibyśmy nie tylko niemałe problemy z prawidłowym funkcjonowaniem, ale i znacznie bardziej ograniczone możliwości poznania świata. Choć bardzo trudno byłoby nam zrezygnować z jakiegokolwiek zmysłu, w jaki wyposażyła nas natura, to jednak w sytuacji, w której musielibyśmy zdecydować się na zachowanie jednego z nich - najrozsądniej byłoby zachować zmysł dotyku [6].

Zmysł ten jest najwcześniej rozwijającym się i dojrzewającym zmysłem w ludzkim repertuarze. Z tego względu możemy mówić o pierwotności dotyku. W okresie życia prenatalnego dziecko ma bardzo ograniczone możliwości odbierania wrażeń wzrokowych, czy słuchowych. Jednak obok stłumionych odgłosów docierających z zewnątrz do środowiska okołopłodowego, możliwości smakowania wód płodowych i dostrzegania cieni przez naciągniętą skórę brzucha matki, płód jest w stanie odczuwać szeroką gamę wrażeń związanych z dotykiem. Dziecko odczuwa kołysanie, dotyka ścian macicy, łożyska i pępowiny, a także samego siebie, już w tym okresie bowiem twarz dziecka jest silnie unerwiona i wrażliwa na stymulacje. Ponadto - ze względu na wciąż postępujący proces dojrzewania komórek układu nerwowego - odczuwanie bólu u nienarodzonego dziecka jest wielokrotnie większe, niż u dorosłego człowieka. Nieosłonięte jeszcze ochronną mieliną włókna nerwowe przewodzą impulsy w "czystej postaci", a niedojrzałe neurony nie mają zdolności do zmniejszania ich siły [7].

Na tym nie kończy się jednak specyfika dotyku jako zmysłu. W przypadku pozostałych zmysłów jednemu narządowi przypisana jest zdolność do odbioru konkretnych bodźców - oko przetwarza światło na bodźce wzrokowe, ucho fale dźwiękowe na bodźce słuchowe, kubki smakowe na języku zaś impulsy chemiczne na wrażenia smakowe itd. W przypadku dotyku jest inaczej. Człowiek nie ma jednego, sprecyzowanego narządu zmysłu, który pozwoliłby mu odbierać bodźce czuciowe w sposób jednoznaczny i niezmienny. Ponadto, bodźce te są nie tylko liczne, ale i bardzo różne. "Na co dzień poznajemy za pomocą 'dotyku' nacisk, kształt, ciepłotę, ciężar, jakość powierzchni jakiegoś przedmiotu - a nawet, czy przedmiot ten nie sprawia nam bólu. Imponujący zaiste wachlarz wiadomości dostarczanych przez jeden zmysł! [8]. Czy w takim razie, przy badaniu jednego przedmiotu w tak wieloaspektowy sposób, można mówić o jednym zmyśle?

W odpowiedzi na to pytanie nauka wyodrębniła więcej podjednostek, które można zamknąć pod jednym, wspólnym określeniem - "dotyk". Do badania wrażeń cieplnych angażowany jest zmysł temperatury, a mówiąc bardziej szczegółowo - dwa zmysły - ciepła i zimna, których równoczesne pobudzanie może także dostarczyć organizmowi wrażeń silnego gorąca; podczas badania kształtów i powierzchni wykorzystywany jest zmysł mięśniowo- przestrzenny; nacisk analizujemy dzięki właściwemu zmysłowi dotyku i wreszcie zmysł bólu, który do wytworzenia odpowiedniego wrażenia angażować może wszystkie wymienione wyżej wrażenia i łączy je ponadto z odpowiednią interpretacją mózgu. Receptory zdolne odbierać te impulsy umiejscowione są obok siebie w skórze i mogą jednocześnie odbierać wszystkie wymienione wrażenia, zlewając je w jedną całość [9]. Kolejną kłopotliwą kwestią jest fakt, iż wrażenia te zależne są od ich indywidualnej interpretacji, która może być inna dla każdego z nas. Różnice te dotyczą także natężenia danego bodźca zatem to, co jedna osoba określa jako "bardzo zimne", inna może uznawać za "chłodne"; a także i kategorii doznania, przez co np.: analiza nacisku (o takiej samej sile) u jednej osoby może zostać zinterpretowana jako "ciężkie", zaś u innej wręcz "bolesne". Choć, jak pisałam już wcześniej, człowiek nie dysponuje osobnym narządem zmysłu pozwalającym na recepcje doznań dotykowych, to jednak bodźce te odbierane są przez różne typy wyspecjalizowanych zakończeń nerwowych znajdujące się w skórze. Są jednak obszary, w których owe zakończenia występują w większych skupiskach, dlatego miejsca te są bardziej wrażliwe na dotyk. Należą do nich m.in. opuszki palców, szyja oraz usta.

Zagadką dla nauki pozostaje nadal zależność między tym, jaki rodzaj wrażenia odczuwamy w danym miejscu, a typem specjalnego zakończenia nerwowego, jakie się tam znajduje. Jedynym wyjątkiem jest nacisk, który posiada rozpoznawalne receptory, natomiast zależności pomiędzy ciepłem, zimnem i bólem, a reagującymi na nie receptorami, jest wciąż niepoznana. Co zatem z pozostałymi wrażeniami związanymi z czuciem skórnym? Świat ludzkich doznań dotykowych jest bardzo bogaty, nie ogranicza się przecież do odczuwania temperatury, nacisku i bólu. Okazuje się, że inne wrażenia skórne są odmianami tych czterech podstawowych:
  • przy delikatnym głaskaniu kilku położonych obok siebie punktów recepcji nacisku - odczuwamy łaskotki;
  • poprzez wielokrotne drażnienie punktu odpowiedzialnego za odczuwanie bólu - spowodujemy swędzenie;
  • dotykając sąsiadujących ze sobą ośrodków odczuwania zimna i nacisku (np.; ściskając suche, lecz zimne ubranie) - wywołamy wrażenie wilgotności;
  • równoczesne stymulowanie pobliskich punktów odczuwania zimna i ciepła - powoduje odczuwanie gorąca [10].

Dotyk to zdobycz ewolucyjna! Jest narzędziem fizjologicznym?


Wielokrotnie cierpimy z powodu bólu, a sytuacje z nim związane wzbudzają w nas strach, stawiają organizm w stan gotowości, generują reakcje obronne. Odczuwanie dyskomfortu powoduje w nas rozdrażnienie, a silny i przewlekły ból - ogromne cierpienie. Warto zdać sobie jednak sprawę, że niezdolność do odczuwania bólu jest wielokrotnie gorsza i niesie za sobą szereg tragicznych wręcz w skutkach konsekwencji. Poprzez ból nasz organizm informuje nas o zagrażającym nam zmianom, które w nim zachodzą. Ból sygnalizuje chorobę, której inne symptomy, zwłaszcza w jej początkowej fazie, często są niezauważalne, zwraca naszą uwagę na niekorzystne warunki środowiska skłaniając nas np.: do odsunięcia się od źródła silnego gorąca, zmusza do zmiany zachowania lub pozycji kiedy następuje nadmierne obciążenie stawów. Osoby, które urodziły się z niezdolnością do odczuwania bólu, nie potrafią adekwatnie ocenić zagrożenia, przez co ulegają wielorakim urazom, nie zwracają uwagi na rany i oparzenia, zaniedbanie których może prowadzić do komplikacji i zakażeń. Ponadto często diagnozuje się u nich zwyrodnienia stawów, na skutek ich nadmiernego obciążenia, ponieważ nie odczuwają oni dyskomfortu, który towarzyszyłby zdrowemu człowiekowi przyjmującemu nieprawidłową postawę ciała [11]. "Sternbach opisał dzieci, które nie potrafiły zwyczajnie odczuwać bólu i które zdzierały sobie skórę wokół nozdrzy i odgryzały sobie palce, ponieważ nie zwracały uwagi na to, co robią. Ból służy do ostrzegania nas przed zagrażającym niebezpieczeństwem i jest bardzo ważny dla naszego przetrwania" [12].

Nasza natura wyposaża nas w zdolność do odczuwania bólu bardzo wcześnie, bo jeszcze przed urodzeniem - w okresie życia prenatalnego. Choć rozwój tej zdolności jest stosunkowo mało poznany wiadomo, że nocyceptory odpowiedzialne za tzw. ból tępy, pojawiają się już w 7. tygodniu okresu prenatalnego, a w jego połowie osiągają liczbę jak u osoby dorosłej. Odczuwanie bólu w tym okresie różni się jednak od sposobu, w jaki ból przeżywany jest po porodzie. Przyczyną tych różnic jest, wspomniana już wcześniej, słabo zaawansowana jeszcze mielinizacja (proces pokrywania włókien nerwowych - aksonów - otoczką zbudowaną z cukrów i tłuszczy). Osłonka mielinowa spełnia funkcje izolacyjne i przyspiesza przekaz impulsów w kanale neuronu. W związku z tym w okresie prenatalnym przekaz bodźców bólowych jest spowolniony, reakcja opóźniona, a efekt bólowy trwa dłużej i odznacza się większą intensywnością. Dziecko odczuwa ból spowodowany chorobą lub dyskomfortem, wyraźnie stara się także bronić przed źródłem bólu np.: igłą używaną przy zabiegach wewnątrzmacicznych, przeżywa także lęk związany z bólem, czemu daje wyraz przez przyspieszenie akcji serca oraz zmiany położenia. W związku z tym wszelkie zabiegi interwencyjne skierowane na płód wymagają podania środków znieczulających lub przeciwbólowych [13]. Nie bez powodu, takie zachowania matki jak uciskanie brzucha w czasie ciąży, uderzanie w brzuch, czy palenie papierosów (w konsekwencji czego dziecko cierpi na niedotlenny ból głowy) określane są mianem agresji, lub przemocy kierowanej ku dziecku.

Na odczuwanie bólu nie składa się jednak tylko szereg ważeń dostarczanych przez bodźce znajdujące się w skórze. Ból jest także zależny od interpretacji mózgu. Jednym z modeli wyjaśniających owo zjawisko jest bramkowa teoria bólu zaproponowana przez psychologa Ronalda Melzacka i biologa Patricka Walla. Receptory skórne odbierające wrażenia dotykowe przekazują je przez sieć połączeń nerwowych najpierw do rdzenia kręgowego, a dopiero później do mózgu, gdzie następuje ich właściwa interpretacja oraz wysłanie informacji zwrotnej - na zasadzie takiego właśnie łuku odruchowego np.: na dotkniecie gorącego żelazka reagujemy odsunięciem od niego ręki. Bramkowa teoria bólu głosi, że w rdzeniu kręgowym istnieją swoistego rodzaju neurologiczne "wrota", których zadaniem jest dopuszczenie, bądź nie dopuszczenie do mózgu sygnałów bólowych. Rdzeń kręgowy zbudowany jest z małych i dużych włókien nerwowych przewodzących większość impulsów nerwowych. W przypadku uszkodzenia tkanek małe włókna nerwowe uaktywniają się powodując tym samym otworzenie się wrót, co z kolei wywołuje uczucie bólu. Aktywizacja dużych włókien zaś powoduję zamknięcie się wrót i zahamowanie odczuwania bólu. W związku z tym możemy wpływać na stopień odczuwanych przez nas wrażeń. Stymulowanie ośrodków odczuwania zimna w pobliżu miejsca uszkodzenia tkanek powoduje, że ból jest łagodniejszy, lub wręcz nieodczuwalny; doświadczamy tego np.; podczas okładania stłuczonego kolana lodem [14]. Silną samokontrolą jesteśmy zatem w stanie manipulować odczuwanymi przez siebie wrażeniami. Teoria kontroli wrót natomiast pozwala wyjaśnić takie zjawiska, jak chodzenie po gorących węglach, niemożność do odczuwania bólu przy utracie świadomości, czy samookaleczenia, których sprawcy definiują zadawany sobie ból jako przyjemny.

... i psychologicznym


Obok czysto fizjologicznych korzyści niesionych przez zdolność do odczuwania wrażeń dotykowych, zmysł ten spełnia wiele innych funkcji mających swoje podłoże w ludzkiej psychice. Aby uświadomić sobie jak cenny dla każdego z nas jest to zmysł wystarczy odpowiedzieć sobie na kilka pytań.

Jaką jakość miałoby nasze życie bez możliwości odbierania doznań czuciowych? Jak ważny dla młodej matki jest moment, w którym po porodzie po raz pierwszy może przytulić niemowlę? Jaką ulgę czuje przestraszone dziecko, które rodzic bierze na ręce, by je uspokoić? Jak piękne są chwile spędzone w objęciach ukochanej osoby, pocałunki, pieszczoty - dotyk?




Opublikowano: 2013-09-05



Oceń artykuł:


Skomentuj artykuł
Zobacz komentarze do tego artykułu